Dwa światy

Czas szybko płynie – podobno, chociaż z punktu widzenia fizyki kwantowej ta zmienna nie istnieje. Próba połączenia zagadnień finansowych z nauką, o której filary zadbali m.in. Smoluchowski czy Einstein, nie jest prostym zadaniem.

Publikacja: 19.06.2023 21:00

Piotr Neidek, analityk, BM mBanku

Piotr Neidek, analityk, BM mBanku

Foto: fot. R Gardziński

Giełda to wytwór ludzkiej chciwości, fizyka zaś nie zna takich odczuć jak żądza czy strach. Nie oznacza to jednak, że nie da się połączyć tych dwóch światów w jeden. Podobnie jak zestawić ze sobą ww. panów – niewiele brakowało, a w podręcznikach i to nie tylko polskojęzycznych, to nazwisko byłoby na pierwszym miejscu. Jednakże Albert zdołał pokonać w naukowych maratonach zarówno pana Mariana, jak i panią Milevę – dla niewtajemniczonych – pierwszą małżonkę Einsteina, bez której nie byłby tym, kim się stał.

Czas szybko płynie – takie wnioski nasuwają się, pisząc ten felieton. Minął już miesiąc od ostatniego mojego tekstu, jaki pojawił się na łamach „Parkietu”. Pamiętam jeszcze wygląd kluczowych wykresów, jakby było to wczoraj i przedwczoraj, kiedy poruszałem dwa tematy związane z rynkami finansowymi. Pierwszy w kwietniu dotyczył sytuacji na rynku walutowym. Poruszona została kwestia wybicia się dołem z kanału, dzięki czemu rynek nad Wisłą wzmacnia się. Drugi to ten z maja, kiedy to CAC40 sygnalizował FAKE. Dzisiaj nietrudno o wnioski: złoty się umocnił względem euro, a paryski indeks kolejny tydzień z rzędu zalicza spadki. Nie zawsze jednak rynek porusza się po sznurku. Czy też jest tak czytelny jak otwarta księga.

To, co mnie obecnie męczy i nie pozwala spokojnie patrzeć na hossę, to międzysektorowa dywergencja. Ten słowotok o zabarwieniu ezoterycznym to nic innego jak opisanie tego, co się dzieje na wykresach największych spółek oraz tych z drugiej i trzeciej linii. To wygląda jak gra w dwóch różnych ligach. I nie mówię tu o Premier League, La Liga czy Bundesliga vs nasza Ekstraklasa. U nas nad Wisłą jest jak zawsze odwrotnie: maluchy są na szczytach, a blue chips walczą ze swoimi demonami. Wracając do sytuacji na rozwiniętych parkietach, do których rzekomo stara się dołączyć GPW, brakuje klarownych wniosków. Z jednej strony CAC40 zdobywa siedmiotysięcznik, z drugiej zaś brakuje potwierdzenia od maluchów. DAX w maju zalicza 16 331 punktów i jest na ATH (all-time high). Gdyby była to normalna, zdrowa hossa, Oktoberfest zostałby przeniesiony na wiosnę i uznany za narodowe święto trwające przez cały tydzień. No bo jak tu się nie cieszyć i świętować rynku byka, skoro portfele emerytalne puchną od wycen i będą dalej nabierać rozmiarów jak tygrysia rozdymka? Chyba że TTX (tetrodotoksyna) rozleje się po giełdach i najtrwalsze byki nie przetrwają w nowych warunkach.

W poprzednim, majowym felietonie wspomniałem o Czapli Czarnej. Dzisiaj mowa jest o Fugu. Piszę o tych stworzeniach od wielkiej litery, gdyż mogę w ten sposób wyrazić szacunek odnośnie do ich zdolności łowczych. W każdym przypadku chodzi o zaskoczenie. Celem jest stworzyć taką atmosferę, aby ofiara sama przypłynęła. Jak to mówią „na krokodyla”. Czy dzisiaj niedźwiedzie także zastawiają pułapkę na akcyjne byki? Pierwszym i najważniejszym ostrzeżeniem, że tak się dzieje, jest sytuacja na rynku długu w Stanach Zjednoczonych. Postępująca inwersja sprawia, że inwestorzy tylko oddalają w czasie ten moment, w którym nadejdzie szok. Takie wnioski płyną z obserwacji shares/bonds. Jak pokazuje historia ostatnich dekad, kiedy pojawia się odwrócona krzywa dochodowości, zaczyna się końcowe odliczanie rynku byka. Aby jednak pojawił się trigger do spadków o wymiarze pokoleniowym, potrzebne jest tzw. Transition. Jest to jedno z pojęć, obok Katharsis, określające zmianę na rynkach finansowych. Co to takiego jest Transition na rynkach? Jest to przejście do normalności, czyli powrót do takiej sytuacji, w której za pożyczanie na długi termin płaci się więcej niż na krótki. Relacja zysk/ryzyko wraca do standardowego modelu. Coś takiego miało miejsce w grudniu 2000 r. oraz marcu 2007 r. Tych dat nie trzeba przypominać. Ja wówczas byłem na rynku i do dzisiaj niesmak mi pozostał.

Dwa światy? To pojęcie dotyczy jednak czegoś innego niż inwersji na rynku jankeskich bondów. Mowa o rozjechaniu się hossy największych spółek notowanych w USA i w Niemczech z tymi z drugiej i trzeciej linii. Russell 2000 ostatnio nieco ruszył i wybił się z konsolidacji. Indeks ten do tegorocznego sufitu ma około 8 proc. zaległości. Do historycznych szczytów jest to już 32 proc., czyli trzy razy więcej niż w przypadku DJIA. Benchmarkowi największych spółek w USA brakuje 10 proc. do zeszłorocznych rekordów. Natomiast indeks szerokiego rynku S&P 500 musiałby zyskać +12,5 proc., aby ponownie znaleźć się na dachu świata.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na Deutsche Boerse. DAX ma historyczne szczyty na wyciągnięciu kilku sesji. Wystarczy mocniejszy zastrzyk kapitału czy też kichnięcie największych byków i rekordy są zaliczone. Jednakże sDAX jest zupełnie z tyłu. Jakby średnie spółki były z innego świata. Niewarte zainteresowania i napływu kapitału. A przecież zdrowa hossa ma to do siebie, że wymaga wzrostów na całej szerokości. Nadal jednak sDAX nie potwierdza tego, co robi DAX. Benchmark małych spółek do historycznych szczytów ma aż 4000 punktów zaległości. To oznacza, że trzecia linia niemieckiego parkietu musiałaby zyskać około 30 proc., aby nadgonić blue chips. Tak duża rozbieżność już raz miała miejsce. Był to grudzień 2007 r., czyli przeddzień wielkiej bessy. Wówczas DAX walczył na szczytach, a sDAX był już w trendzie spadkowym.

Dzisiaj jednak mam nadzieję, że moje obserwacje okażą się równie wiarygodne co testdrive wehikułu z wolantem pośrodku i na zielonych blachach, rzekomo widziany na południowej obwodnicy Warszawy jesienią 2020 r. I tutaj także przewodnia myśl, czyli dwa światy, zdają się odzwierciedlać rzeczywistość, w której żyjemy. A w kwantowym świecie jest to całkiem zrozumiałe. Na szczęście dzisiaj udało mi się szanownych czytelników nie zamęczyć moimi opowieściami o prawach fizyki, których wyrzekł się sam Einstein, kiedy dowiedział się, że są takie niesforne.

Felietony
Groźne analogie
Felietony
Współpraca z Malezją w kontekście polskiej prezydencji w Radzie Unii
Felietony
Jak mogłaby wyglądać ciekawa kampania prezydencka?
Felietony
Można zrobić za drugim razem dobre pierwsze wrażenie
Felietony
Dekodowanie Omnibusa
Felietony
Tether – uznany stablecoin czy dolar cienia podziemnego świata finansowego?