Czy ktoś z decydentów bije na alarm? Czy komuś związanemu z rynkiem kapitałowym to przeszkadza? Czy ktoś się czuje z tego tytułu winny? Nie słychać, nie widać. Wydaje się, że jedynymi przejętymi tym faktem są właściciele 1,4 mln rachunków maklerskich, których portfele mocno stopniały.
Główny indeks WIG20 jest w większości „opanowany” przez spółki z udziałem Skarbu Państwa, co oznacza, że to „państwowe” spółki słaniają się na nogach, spychając go w dół. Ale jest to tylko część prawdy, bo te największe prywatne też rażą swoją słabością, co przekłada się na ogólny fatalny stan rynku. Reasumując, sektor bankowy ledwo zipie, czekając na kolejne uderzenia typu wakacje podatkowe czy kolejne rezerwy na drożejące systematycznie fanka, euro i dolara. Branża energetyczna też nie może dojść do siebie, bojąc się realizacji pomysłów związanych z opodatkowaniem nadmiarowych zysków. Kurs paliwowego czebola bardziej jest przytłoczony wahaniami cen ropy niż efektami kolejnych fuzji i przejęć. Gry z CD Projektem od dłuższego czasu są w defensywie, a sytuacji nie są w stanie diametralnie poprawić szorujące po dnie akcje internetowych platform i firm handlowych mimo ostatnich prób odbicia.
Ponieważ o sytuacji na warszawskim parkiecie milczą zarówno GPW, KNF, jak i NBP, spróbuję sam w paru słowach zdiagnozować to, z czym mamy do czynienia na rodzimym rynku akcji:
– po pierwsze, szkodzi polityka, bo politycy zupełnie nie przejmują się faktem, że spółki mają też innych niż Skarb Państwa akcjonariuszy. Zarządcy wykonują zatem polecenia polityków, bo dzięki nim są w zarządach, a rezultaty spadają na drugi plan, gdy trzeba podzielić się zyskiem z inną potrzebującą grupą społeczną. Mam wrażenie, że mniejszościowi akcjonariusze oprócz prawa do dywidendy (o czym i tak nie oni decydują) mają tylko prawo do milczenia. Dlatego też coraz więcej polskich inwestorów indywidualnych szerokim łukiem obchodzi płytki warszawski parkiet, wybierając inwestowanie np. w akcje amerykańskich spółek.
– po drugie, zbyt wolno realizujemy liczącą niemal 80 stron strategię rozwoju rynku kapitałowego przyjętą w 2019 r. W dodatku, nawet jeśliby przyspieszyć, to nie ma w niej nic rewolucyjnego, czym moglibyśmy się przed światem pochwalić. Odnoszę wrażenie, że jest to raczej dokument zawierający spis życzeń od wszystkich uczestników rynku, a więc miałki i nijaki, choć w pierwotnej formie, czyli przed obróbką sejmową, zawierał parę ciekawych elementów. Tak czy inaczej zakładka monitora SRKK dotycząca inwestorów jest w tym roku na razie pusta.