Abraham a Sancta Clara, który był znanym z barwnego języka kaznodzieją wiedeńskiego dworu, miał kiedyś powiedzieć, że „Im większe pieniądze, tym większy rachunek". Choć ta sentencja z końca XVII w. odnosi się raczej do ogólnych zasad panujących w życiu, to w obecnych warunkach podwyższonej inflacji świetnie opisuje także sytuację wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek oszczędności. Aktualnie wiele osób z tej grupy myśli, jak może zmniejszyć ten rachunek i szuka dla siebie optymalnych rozwiązań także na rynku obligacji.

Sytuacja niestety nie napawa optymizmem, ponieważ mierzymy się obecnie z najwyższą od 20 lat inflacją. Dekadę temu, gdy zmagaliśmy się przez chwilę z jej podważonym poziomem, rozwiązaniem dla osób ceniących inwestycje o niskim poziomie ryzyka mogły być obligacje skarbowe. Wtedy można było, dzięki solidnemu oprocentowaniu oferowanemu przez Ministerstwo Finansów, liczyć na nieznaczne przełamanie poziomu inflacji i wygenerowanie realnego zysku. Tylko że wtedy podwyższony poziom inflacji oznaczał 4 proc. Obecnie takiej nadziei mieć nie możemy, a inflacja przebija właśnie poziom dwucyfrowy i wygląda na to, że zostanie z nami na dłużej. Inwestorzy zdają sobie z tego sprawę i widać było to chociażby w ich stosunku do obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu.

Sytuacja wygląda znacznie lepiej w przypadku obligacji korporacyjnych. W tym roku wszystkie nowe emisje są oparte na zmiennym oprocentowaniu i tym samym reagują na zmiany stóp procentowych oraz dają nadzieję na wypracowanie zysków. Wysoki poziom inflacji zmusił jesienią zeszłego roku Radę Polityki Pieniężnej do porzucenia polityki utrzymywania niskich stóp procentowych i pobudzania w ten sposób gospodarki. Od tego czasu obserwujemy całą serię podwyżek. Można się spodziewać, że to nie jest koniec, szczególnie jeśli spojrzymy na wszystko w kontekście wojny w Ukaranie oraz tego, co się dzieje na rynkach surowców i walut. Już obecnie po ostatniej podwyżce stóp z 8 marca WIBOR 3M znajduje się na poziomie ponad 4,3 proc., a 6M przekroczył już 4,7 proc. Jeśli dodamy do tego marże oferowane przez emitentów obligacji korporacyjnych, które potrafią sięgać prawie 5 proc., to wyniki inwestycji w obligacje korporacyjne mogą być atrakcyjne, nawet przy wysokim poziomie inflacji. Już przy obecnym poziomie WIBOR stopa zwrotu z takiej inwestycji dawno przegoniła rentowność najmu mieszkań, a zauważyć należy, że nieprzerwany wzrost WIBOR trwający od października jeszcze się nie skończył.

W I kwartale na rynku mogliśmy zobaczyć publiczne emisje właściwie wszystkich podmiotów, które posiadają w chwili obecnej zatwierdzony prospekt przez KNF. Od początku roku inwestorzy mieli (lub właśnie mają) możliwość zakupienia obligacji firm Echo Investment, Kruk, Marvipol, MCI Capital, Cavatina, Best czy Kredyt Inkaso. Już szybki rzut oka na to zestawienie pokazuje nam dominację dwóch branż: budowlanej i zarządzania wierzytelnościami. W przypadku tej drugiej grupy wszystkie wymienione firmy mogły się pochwalić w ostatnich kwartałach wysoką spłacalnością, solidnymi przychodami i zyskami. Wśród nich znajduje się też Kredyt Inkaso. Obecnie wszystkie wymienione podmioty planują nowe inwestycje, czyli zakup portfeli wierzytelności, mający na celu „zatankowanie" biznesu na kolejne lata. Działanie to ma umożliwić dalszy rozwój. Stąd też tak liczna obecność branży na rynku obligacji korporacyjnych.

Wracając jednak do słów Abrahama a Sancta Clara, można powiedzieć, że obligacje korporacyjne o zmiennym oprocentowaniu mogą być wykorzystane obecnie jako jedna z dróg obniżenia rachunku, jaki wystawia nam inflacja i bardzo zmienne, niepewne otoczenie makroekonomiczne. Oparcie się na stawkach WIBOR i atrakcyjne marże to po prostu sprawdzony sposób.