Z koniunkturą na giełdzie chyba rzeczywiście nie jest najlepiej, bo informacje o tym, co dzieje się na GPW i światowych rynkach akcji, dotarły już do mediów, w których goszczą dość rzadko.
W radio Zet usłyszałem, że we wtorek spadki na naszej giełdzie były dużo mniejsze, niż spodziewali się tego analitycy, a ich powodem jest rozczarowanie firmami zaawansowanych technologii. W Panoramie w drugim programie TVP można było usłyszeć, że amerykańscy inwestorzy liczą na poprawę koniunktury w związku ze spodziewaną kolejną obniżką stóp procentowych.
O tym, co dzieje się na GPW, wypowiedział się także na pierwszej stronie wczorajszego PARKIETU prezes Rozłucki: ? Obecnej przeceny na GPW nie można określać mianem krachu. Nie mamy bowiem do czynienia z objawami panicznej wyprzedaży akcji. (...) Po gwałtownym spadku na rynku amerykańskim spodziewałem się we wtorek na GPW większej przeceny. Jestem mile zaskoczony, bo sesja w Warszawie zakończyła się niewielkim wzrostem.
Prezes giełdy nie powinien zabierać głosu na temat koniunktury na rynku, bo nie taka jest jego rola. Przecież jeszcze brzmi mi w uszach wielokrotnie powtarzane przez prezesa Rozłuckiego zdanie, że w długim terminie akcje są najlepszą inwestycją. Jeśli na przykład kupiłem w 1992 roku walory pozytywnie ocenianego przez analityków (przez bardzo długi czas) Exbudu po 9 złotych i trzymałem je przez 9 lat (dziś kosztują 24 zł), to, uwzględniając inflację, gdzie jest mój zysk? Może trzymałem za krótko? Dużo lepiej zrobiłbym zakładając lokatę w banku, nie mówiąc już o regularnym kupowaniu obligacji. Wystarczy przejrzeć wykresy naszych spółek, by przekonać się, że takie stwierdzenie jest prawdziwe tylko w bardzo nielicznych przypadkach. Ale nie o tym miało być, lecz o koniunkturze.
Słuchając tych wszystkich wypowieedzi można było odnieść wrażenie, że giełdowa rzeczywistość składa się tylko z sesji wtorkowej. Mało tego, chwilami mogło się wydawać, że tak w ogóle to my jesteśmy najlepsi na świecie! (? Zachowaliśmy się lepiej niż giełdy zachodnioeuropejskie, co świadczy o dużej odporności nerwowej rodzimych inwestorów). Otóż fakty są takie, że w cztery sesje przed wtorkiem indeks największych spółek WIG20 spadł o 10%, a TechWIG stracił prawie 20%. W sobotę, 10 marca, trend spadkowy miał swoje pierwsze urodziny, jeśli brać pod uwagę indeks WIG20. Swoją drogą, to nie słyszałem strzelających korków od szampana, nikt też nie życzył solenizantowi ?100 lat?. W poniedziałek i we wtorek na otwarciu trzeba było równoważyć rynek kontraktów terminowych na TechWIG, bo spadki przekraczały 10%. Inwestorzy mogli w jedną sesję zostać bankrutami i to nie jest krach? Postrzeganie koniunktury przez pryzmat wtorku to po prostu dezinformacja, w chwili, kiedy tak naprawdę od roku szaleje bessa.