Faksem z Gdańska: Konserwatywni Polacy?

Publikacja: 04.04.2001 17:26

Dziesięć lat po rozpoczęciu gry giełdowej Polacy mają konserwatywne nawyki związane z lokowaniem pieniędzy. Tak wynika ze styczniowego sondażu Demoskopu.

Najlepiej kupić nieruchomości, czyli ziemię, dom lub mieszkanie ? odpowiada 71% zapytanych. Na drugim miejscu jest lokata bankowa, zwłaszcza terminowa. Dalej obligacje, a na szarym końcu akcje, kosztowności i fundusze powiernicze.

Wynik sondażu rozczarowuje w jubileuszowym roku giełdy. Źle rokuje na następne lata. Ale ma swoje uzasadnienie w doświadczeniach pierwszego pokolenia graczy. Pamiętamy gorączkę końca 1993 roku. Polacy zamrozili biliony starych złotych w subskrypcję akcji Banku Śląskiego, chociaż zbliżało się Boże Narodzenie ? czas nadzwyczajnych wydatków na prezenty i świąteczną konsumpcję.

Wtedy padały rekordy liczby zleceń i skokowo przyrastały rachunki inwestycyjne. Jeździłem wówczas po kraju pamiętam, że wszędzie spotykałem ludzi, którzy grali lub chcieli grać na giełdzie. Prezes Rozłucki był codziennym bohaterem telewizyjnych przekazów. Hermetyczna dotąd giełda bardzo się zdemokratyzowała. Wydawało się nawet, że Polska zaprzeczy podręcznikowej wiedzy o ograniczeniach rynku kapitałowego ? występujących tam, gdzie brakuje tzw. residual income, czyli nadwyżki dochodów nad bieżącymi kosztami utrzymania średnio zamożnej rodziny. A tak właśnie było w postkomunistycznej części Europy.

W kwietniu 1994 r. nasi gracze giełdowi wzięli bolesną lekcję, że na rynku nie ma gwarantowanych wzrostów i zarobków. Przyszła pierwsza fala rozczarowania i odwrotu.

Kolejny przypływ nadziei niosły świadectwa NFI oraz udane debiuty polskich blue chips na giełdzie, poczynając od banków po KGHM, PKN i wreszcie TP SA. Ale skala zapisów na akcje PKN-u, 170 tysięcy, świadczyła, że polska norma ustala się na poziomie odbiegającym w dół od milionowych subskrypcji w Europie Zachodniej. Tysiące martwych rachunków inwestycyjnych są wspomnieniem z czasów giełdowej gorączki. Efekty indywidualnego i zbiorowego lokowania na giełdzie w 2000 roku nie zapowiadają przełamania konserwatywnych nawyków.

Na plus wyszli jedynie uczestnicy funduszy obligacji oraz dwóch funduszy stabilnego wzrostu. Nadzieja rynku kryje się raczej w lokowaniu składek via otwarte fundusze emerytalne niż w masowym wyborze giełdy jako lokaty rodzinnych oszczędności. Jeszcze 25 lat temu tak samo zachowywało się 75% amerykańskich gospodarstw domowych, wybierając lokaty bankowe lub papiery o stałym oprocentowaniu. Dziś to się odwróciło ? ale za oceanem. My rozpoczynamy drugą dekadę rynku kapitałowego przy nieufnej postawie polskiego drobnego ciułacza...

Janusz Lewandowski

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?