W dawnych czasach krążył dowcip na temat jednego z pierwszych lotów kosmicznych. Załoga radzieckiego (równie dobrze mógłby być amerykański) statku składała się z kosmonauty i małpy. Instrukcja postępowania w czasie lotu dla małpy liczyła kilkaset stron. Kosmonauta dostał tylko małą karteczkę z jednym poleceniem: ?małpę karmić trzy razy dziennie?.
Opowieści o małpach, które dokonują lepszego ?wyboru? akcji niż wytrawni analitycy, są ciągle żywe. Podobnych metod jest zresztą więcej. Jedną z nich ? odbiór sygnałów z kosmosu ? stosował podobno z dużym powodzeniem jeden z traderów znanego banku inwestycyjnego. Ostatnio pojawiła się też informacja, że w Londynie czteroletnia dziewczynka wygrała konkurs prognozowania kursów akcji.
Inwestorzy giełdowi zabierają małpie opasłą instrukcję i starają się postępować zgodnie z zawartymi w niej wskazaniami. Dość rzadko jednak odnoszą sukces, a w większości przypadków efekt jest niewspółmierny w stosunku do wykonanej pracy.
A więc najpierw inwestor analizuje podstawowe wskaźniki makroekonomiczne, by zorientować się, w jakiej kondycji znajduje się gospodarka. Potem przechodzi do oceny atrakcyjności branż. Wreszcie dociera na poziom przedsiębiorstw i tu, w zależności od upodobań, bada fundamenty lub ?kreski? (analiza techniczna), wyznacza fale Elliotta. Poświęca wiele czasu i wysiłku na prześledzenie tendencji wskaźników rentowności, zadłużenia, przychodów albo też wykreśla i analizuje różnorodne formacje, bada dywergencje, siłę trendu. Używa najróżniejszych metod, by przewidzieć, co będzie w przyszłości. Czyta uważnie zalecenia i rekomendacje, choć w nie nie wierzy. Czyta dziesiątki artykułów i komentarzy w gazetach, choć im nie ufa. Nasłuchuje wszelkich plotek, krążących po rynku, przejmuje się prowokującymi do kupna postami na listach dyskusyjnych. Wykonuje więc masę ciężkiej roboty, aby dokonać wyboru tych kilku spółek, których akcje uczynią go bogatym. Wreszcie ma swoje typy! Kupuje papiery i czeka. Po kilku miesiącach ? jeśli zostaną mu jeszcze jakieś pieniądze ? całą procedurę rozpoczyna na nowo. Bardziej zawzięci wykonują tę pracę niemal bez przerwy.
Wiele badań oraz obserwacji działalności analityków i inwestorów dowodzi, że trafność wyboru akcji lub prognoz rozwoju sytuacji rzadko przekracza 50%. Najwybitniejsi osiągają skuteczność 60?70%, a i tak nie są w stanie takiego współczynnika utrzymać przez dłuższy czas. Tak więc można założyć, że przeciętny inwestor po wielkich wysiłkach osiąga trafność decyzji zbliżoną do wyniku rzutu monetą. Jeśli tak, to może rzeczywiście lepiej zatrudnić do tej roboty małpę. Efekty będą podobne, a wysiłek i stres znacznie mniejsze. Jeśli ktoś ma inne upodobania, może dzięki specjalnym przystawkom zaprząc do typowania inwestycji świnki morskie lub rybki. Wolny czas można przeznaczyć na spacery lub inne przyjemne zajęcia, takie jak na przykład liczenie pieniędzy.