Małpę karmić trzy razy dziennie

Publikacja: 05.04.2001 17:48

W dawnych czasach krążył dowcip na temat jednego z pierwszych lotów kosmicznych. Załoga radzieckiego (równie dobrze mógłby być amerykański) statku składała się z kosmonauty i małpy. Instrukcja postępowania w czasie lotu dla małpy liczyła kilkaset stron. Kosmonauta dostał tylko małą karteczkę z jednym poleceniem: ?małpę karmić trzy razy dziennie?.

Opowieści o małpach, które dokonują lepszego ?wyboru? akcji niż wytrawni analitycy, są ciągle żywe. Podobnych metod jest zresztą więcej. Jedną z nich ? odbiór sygnałów z kosmosu ? stosował podobno z dużym powodzeniem jeden z traderów znanego banku inwestycyjnego. Ostatnio pojawiła się też informacja, że w Londynie czteroletnia dziewczynka wygrała konkurs prognozowania kursów akcji.

Inwestorzy giełdowi zabierają małpie opasłą instrukcję i starają się postępować zgodnie z zawartymi w niej wskazaniami. Dość rzadko jednak odnoszą sukces, a w większości przypadków efekt jest niewspółmierny w stosunku do wykonanej pracy.

A więc najpierw inwestor analizuje podstawowe wskaźniki makroekonomiczne, by zorientować się, w jakiej kondycji znajduje się gospodarka. Potem przechodzi do oceny atrakcyjności branż. Wreszcie dociera na poziom przedsiębiorstw i tu, w zależności od upodobań, bada fundamenty lub ?kreski? (analiza techniczna), wyznacza fale Elliotta. Poświęca wiele czasu i wysiłku na prześledzenie tendencji wskaźników rentowności, zadłużenia, przychodów albo też wykreśla i analizuje różnorodne formacje, bada dywergencje, siłę trendu. Używa najróżniejszych metod, by przewidzieć, co będzie w przyszłości. Czyta uważnie zalecenia i rekomendacje, choć w nie nie wierzy. Czyta dziesiątki artykułów i komentarzy w gazetach, choć im nie ufa. Nasłuchuje wszelkich plotek, krążących po rynku, przejmuje się prowokującymi do kupna postami na listach dyskusyjnych. Wykonuje więc masę ciężkiej roboty, aby dokonać wyboru tych kilku spółek, których akcje uczynią go bogatym. Wreszcie ma swoje typy! Kupuje papiery i czeka. Po kilku miesiącach ? jeśli zostaną mu jeszcze jakieś pieniądze ? całą procedurę rozpoczyna na nowo. Bardziej zawzięci wykonują tę pracę niemal bez przerwy.

Wiele badań oraz obserwacji działalności analityków i inwestorów dowodzi, że trafność wyboru akcji lub prognoz rozwoju sytuacji rzadko przekracza 50%. Najwybitniejsi osiągają skuteczność 60?70%, a i tak nie są w stanie takiego współczynnika utrzymać przez dłuższy czas. Tak więc można założyć, że przeciętny inwestor po wielkich wysiłkach osiąga trafność decyzji zbliżoną do wyniku rzutu monetą. Jeśli tak, to może rzeczywiście lepiej zatrudnić do tej roboty małpę. Efekty będą podobne, a wysiłek i stres znacznie mniejsze. Jeśli ktoś ma inne upodobania, może dzięki specjalnym przystawkom zaprząc do typowania inwestycji świnki morskie lub rybki. Wolny czas można przeznaczyć na spacery lub inne przyjemne zajęcia, takie jak na przykład liczenie pieniędzy.

Kiedyś już zganiono mnie okropnie za to, że ośmielam się porównywać inwestowanie do gier hazardowych i obrażam inwestorów, którzy kierują się zawsze racjonalnymi analizami. A teraz jeszcze namawiam do losowania akcji. Przecież co innego okresowo organizowane zabawy, w których małpy współzawodniczą z maklerami, a co innego wykorzystanie tej ?metody? w systematycznym inwestowaniu.

Okazuje się jednak, że można z powodzeniem stosować systemy inwestycyjne, w których sygnały otwierania pozycji generowane są losowo, a ich skuteczność w zarabianiu pieniędzy nie odbiega od tych, które opierają się na wielu skomplikowanych wskaźnikach.

Źródłem sukcesu w ich stosowaniu jest właśnie skoncentrowanie się na liczeniu pieniędzy, a mówiąc ściślej ? na zarządzaniu nimi. Zdaniem autorytetów w dziedzinie systemów inwestycyjnych, większość inwestorów zbyt dużą wagę przykłada do wyboru akcji, nie zwracając niemal w ogóle uwagi na bardzo istotne elementy, takie jak określanie wielkości pozycji, ryzyka, jakie jesteśmy w stanie podjąć, wyznaczenie linii obrony kapitału, obmyślanie adzenie sobie nie tylko z technicznymi, ale przede wszystkim psychologicznymi problemami stosowania żelaznej zasady akceptacji małych strat i dużych zysków.

Opisywany przez Charlesa Le Beau i Davida W. Lucasa w ?Komputerowej analizie rynków terminowych? trader mógł sobie pozwolić na wykorzystanie międzyplanetarnego telefonu komórkowego, składającego się z anteny i butelki po Coca-Coli, do odbierania sygnałów z kosmosu tylko z jednego powodu. Potrafił natychmiast sprzedawać akcje, których kurs nie zachowywał się zgodnie z wolą universum, zaś akcje zwyżkujące trzymać aż do odwrócenia trendu. W ten sposób straty z nietrafionych pozycji były niewielkie, a zyski z pozostałych ? duże. Łączny wynik był korzystny, nawet mimo dużej liczby transakcji stratnych. Dzięki tej metodzie mógł osiągać rezultaty lepsze niż jego zapracowani koledzy.

Roman Przasnyski

PARKIET

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?