Okrągła data ? dziesięciolecie giełdy w Warszawie ? wymusza okolicznościowy komentarz. Zwłaszcza na łamach PARKIETU, który jest środowiskową gazetą polskiego rynku kapitałowego. Zdaję sobie jednak sprawę, że pesymizm przeważa dzisiaj nad nadzieją.

Nie jest to nastrój, który sprzyja kombatanckim wspomnieniom. W roku 1991 było więcej nadziei, gdy jako ówczesny minister od tych spraw, wraz z Wiesławem Rozłuckim, otwierałem giełdę. Spełnione zostały, z nawiązką, oczekiwania co do jakości infrastruktury giełdowej. Od początku był to najbardziej nowoczesny parkiet w postkomunistycznej Europie i takim pozostał po dziś dzień ? zwłaszcza po uruchomieniu systemu Warset, który będzie podlegał dalszym usprawnieniom. Przerósł konkurentów co do kapitalizacji i wolumenu obrotów. Pomimo spóźnionego startu, imponującej dynamiki nabrał rynek futures. Dość szybko nasz parkiet otworzył się na spółki internetowe i oferta nie trafiła w próżnię ? śladem Interii idą najwyraźniej Getin, Hoga, Arena, dalej Wirtualna Polska. Wydaje się, że organizatorzy giełdy robią co mogą i odległym wspomnieniem są ostre napięcia między instytucjami rynku a środowiskiem maklerskim, typowe dla wczesnych lat 90.

Niedosyt dotyczy roli spełnianej przez regulowany rynek kapitałowy w gospodarce oraz masowego uczestnictwa w grze giełdowej. Warszawa ruszała w czasie, gdy w Unii Europejskiej, śladem Margaret Thatcher, prywatyzowano dawne ?monopole naturalne? w telekomunikacji, transporcie i energetyce. Wielomilionowa klientela publicznych ofert była na porządku dziennym. W Polsce nadzieje łączyły się z powszechną prywatyzacją. Ale Polacy, po chwilowej gorączce 1993/94 i sprzedaży świadectw NFI, wolą tradycyjne lokaty w nieruchomości i konta bankowe.

Kolejna nadzieja wiąże się z otwartymi funduszami emerytalnymi, tyle że nie będzie to indywidualny wybór uczestników systemu. Funkcje gospodarcze rynku kapitałowego były i są drugorzędne. Kilkuprocentowy udział w zasileniu gospodarki w środki rozwojowe to znacznie mniej, niż projektowano w roku 1991. Wcześniejsza deregulacja być może dałaby więcej, ale nie znacząco więcej. Pięciolecie CeTO nie przyniosło spodziewanego przełomu. Na pewno brakowało świadomej strategii pielęgnowania giełdy poprzez politykę podatkową i prywatyzacyjną. Ale państwowy protektorat nie jest gwarancją sukcesu (patrz Turcja), tak czy siak, realia XXI wieku ? konsolidacja, unifikacja ? zmuszają do tego, by postrzegać nasz rynek kapitałowy jako polski wkład do międzynarodowej układanki. Godne miejsce dla Warszawy w europejskim systemie giełdowym to prawdziwe wyzwanie i życzenie na drugą dekadę!

Janusz Lewandowski