Kiedy słuchałem płomiennego przemówienia Gordona Browna na forum dorocznego zgromadzenia EBOR, kiedy przeczytałem, co ma do powiedzenia na temat polityki stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego prezes MFW Horst Koehler, pomyślałem ? oho, zaraz to znajdę w naszych gazetach, radiach i innych telewizjach. Niewiele się pomyliłem. Tylko trochę.
Brytyjski kanclerz skarbu i szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego stali się najbardziej eksponowanymi reprezentantami potężnego lobby wyciskającego z EBC redukcję stóp procentowych. Argumentacja Browna nie była ekonomiczna, lecz ogólnohumanistyczna, prosta i populistyczna. Europie potrzeba potężnej stymulacji monetarnej, na wzór amerykański, aby przyspieszyć tempo wzrostu gospodarczego. To samo, choć może nie odwołując się do aż tak patetycznych zwrotów, powiedział szef MFW. A wszystko w przeddzień posiedzenia rady EBC. Tak jakby Europa była Ameryką. Żarty jakieś.
U nas natężenie politycznego nacisku przybrało gigantycznie na sile już pierwszego dnia posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Argumenty były podobne, ale jakby lekko kulawe przecież.
Minister Jarosław Bauc pospieszył z oświadczeniem, że inflacja będzie spadać, choć już nie tak dynamicznie, akurat wtedy, kiedy GUS wykazał niepokojący wzrost cen żywności w pierwszej połowie kwietnia, przekładający się na skok 12-miesięcznego wskaźnika inflacji do poziomu 6,4%. Może w drugiej połowie miesiąca nie będzie tak źle. Ale w tej sytuacji kwietniowy spadek inflacji poniżej marcowych 6,2% wygląda dość problematycznie.
Wicepremier Janusz Steinhoff, również mocno jak jego kolega z rządu akcentujący ?istnienie przestrzeni dla redukcji stóp?, nie wykluczył jednocześnie nowelizacji budżetu, ?o ile okaże się to konieczne?. Minister Bauc w tym samym czasie uspokajał, że nowelizacji nie będzie, bo zaawansowanie wykonania deficytu po kwietniu ?będzie z pewnością niższe od 90%?. Jego zdaniem, tydzień pozostający do końca miesiąca znacząco poprawi wynik budżetu. Czy poprawi go również w maju ? o tym minister nie wspomniał.