Faksem z Gdańska:Związkowe korzenie posłów szkodzą

Publikacja: 09.05.2001 18:13

Sejm bierze w tym tygodniu na warsztat kodeks pracy. Dzieje się to w szczególnym czasie, gdy bezrobocie bije europejskie rekordy, stając się problemem numer jeden w Polsce. Pytanie tygodnia brzmi ? na ile związkowa baza zwiąże ręce prawicy i lewicy, hamując zmiany będące oczywistą potrzebą.

?Solidarność? powiedziała twarde ?nie? zaraz po tym, jak premier Jerzy Buzek potwierdził zgodę rządu na poluzowanie rygorów kodeksowych. Lewica jak zwykle sprytnie lawiruje, ukrywając napięcia między OPZZ i ?liberałami?. Dlatego parlamentarne rozstrzygnięcie jest niewiadomą. Rzecz dzieje się w świecie, w którym najszybciej rozwijają się kraje obywające się bez kodeksu pracy. Stany Zjednoczone, Hongkong, Singapur i Wielka Brytania opierają rynek pracy na stosunkach umownych. Miliony ludzi ze wszystkich kontynentów głosują nogami za tym rozwiązaniem, szukając legalnie i nielegalnie życiowej szansy w Ameryce.

My jesteśmy w Europie, która w latach 90. skręciła w liberalnym kierunku z powojennej drogi rosnących podatków i rygorów. I odniosła sukces w zwalczaniu bezrobocia, obniżając je do przyzwoitego poziomu 8%. Polska jest w niedoczasie, zbliżając się do progu trzech milionów zarejestrowanych ludzi bez pracy.

Ale proponowana nowela kodeksu nie idzie zbyt głęboko, jakby jej autorzy przedwidywali opór parlamentu, w którym zasiada 100 związkowców, a ponad połowa posłów przyznaje się do korzeni i sentymentów związkowych. Wstępne zdziwienie jednej z posłanek AWS, iż nowela kodeksu ma być dyskutowana łącznie z ustawą o przeciwdziałaniu bezrobociu, stanowi przedsmak piątkowej debaty.

Moim zdaniem, nowela kodeksu jest zbyt płytka, jeśli chodzi o tworzenie odrębnego systemu reguł dla małej i średniej przedsiębiorczości. Bardziej śmiały jest tu projekt SKL niż Unii Wolności ? postuluje m.in. zniesienie w małych firmach przepisów o zwolnieniach grupowych. Przeciwnicy zmian, czyli przyjaciele świata pracy, zasłonią się zapewne głosem opinii publicznej. Jest faktem ? wytłumaczalnym jako nawyk socjalizmu ? że Polacy boją się większej swobody pracodawców w zatrudnianiu i zwalnianiu pracowników. Trzymają, na swoje nieszczęście, stronę związków zawodowych.

A związki zawodowe to obecnie jedna trzecia polskiego świata pracy. Żadna to reprezentacja wyżu demograficznego, szukającego dla siebie miejsca na rynku pracy. Związek między elastycznością przepisów a tworzeniem legalnych miejsc pracy nie przebił jednak się w naszej zbiorowej świadomości. Ułatwi to torpedowanie zmian w kodeksie. Realistyczna prognoza dla parlamentu, który przegłosował niedawno skrócenie czasu pracy w Polsce, to burzliwe procedowanie kodeksu i niechętna zgoda na kosmetyczne poprawki. Czyli strata czasu!

Janusz Lewandowski

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?