Zmiany sytuacji na rynku kapitałowym następują w rytm posiedzeń instytucji decydujących o poziomie stóp procentowych. Inwestorzy przewidują, interpretują i dyskontują to, co ich zdaniem może się w tej kwestii wydarzyć. Czasem reagują zdecydowanie, czasem mniej. Po ostatniej obniżce w USA euforii nie widać.
Oczywiście, w dobie globalizacji największe znaczenie ma to, co dzieje się w gospodarce Stanów Zjednoczonych.
Co więc mówi Greenspan? Na razie pięć razy ?nie? i pięć razy ?tak? dla tempa rozwoju gospodarki. Może się okazać, że to ostatnie ?tak? wcale nie jest ostatnie.
Co do USA, ciekawe jest to, że od piątej podwyżki stóp procentowych do piątej ich obniżki minął zaledwie rok. 19 maja br. przypada równa rocznica piątej z kolei i największej (o 0,5 punktu procentowego) ? w ówczesnej serii ? podwyżki stóp. Od tego czasu mieliśmy do czynienia z pięcioma następującymi po sobie obniżkami w ciągu zaledwie 12 miesięcy, co daje średnio jedną decyzję na 2,4 miesiąca. Sprowadziły one stopy do poziomu 4%, a więc najniższego od siedmiu lat. Może nie trzeba było tak ostro hamować?
Poprzednia seria pięciu podwyżek trwała dziewięć miesięcy (od sierpnia 1999 r. do maja 2000 r.), czyli jedna decyzja na niecałe dwa miesiące. W jej wyniku stopa dyskontowa wzrosła z 4,5% do 6%. Trzeba przyznać, że Fed wykazuje się sporą wydajnością pracy. Zdecydowanie gorzej pod tym względem sprawuje się nasza RPP. Ale też amerykańska gospodarka jest znacznie bardziej elastyczna niż nasza i zapewne reaguje o wiele szybciej na bodźce. Choć można mieć wątpliwości, czy aby Greenspan nie jest nazbyt aktywny i czy gospodarka nadąża za jego tempem działania. W każdym razie inwestorzy mają się czym emocjonować. Wydaje się, że nawet są nieco zmęczeni i znieczuleni, gdyż giełdy nie reagują już na tradycyjną zasadę trzech kroków. Gdyby wciąż obowiązywała reguła ?trzy obniżki i hossa?, mielibyśmy już nowe rekordy indeksów nie tylko w Stanach.