Z emerytami ? szczególnie tymi przyszłymi ? są same kłopoty. I to nie tylko w Polsce. Coraz więcej państw zamierza więc wprowadzić reformy w tej dziedzinie. Ostatnio przymierzają się do niej Niemcy i idzie im bardzo opornie. U nas, choć zaczęła się wcześniej i jeszcze raczkuje, wciąż są z nią jakieś problemy i rośnie grupa niezadowolonych ? a raczej zaniepokojonych ? bo przecież nowej emerytury nikt jeszcze nie dostał.
To, że system repartycyjny w ubezpieczeniach emerytalnych jest nieefektywny i niewydolny nawet w najbogatszych państwach, staje się powoli jasne dla wszystkich. Mówiąc ludzkim językiem ? system, w którym ci, który pracują, opłacają emerytury tych, który już nie mogą pracować ? jest nie do utrzymania. A wszystko z tego dobrobytu. Średni czas życia wydłuża się. Budżety państw są coraz bardziej obciążone wydatkami na emerytury, rosną koszty pracy. Wojen coraz mniej, pozostają więc tylko reformy. Te jednak rodzą się w bólach.
To, że reformowanie tak istotnego i wrażliwego segmentu życia społecznego i ekonomicznego przypomina wchodzenie na pole minowe, jest dla wszystkich oczywiste. To, że tak niewiele państw (poza nami) zdecydowało się wejść na ten grunt, wystawia Polsce jak najlepsze świadectwo. Wiele jednak wskazuje na to, że jeśli nie będziemy reformować reformy, możemy skończyć jak większość pionierów. Na razie pionierzy lewitują między stanowiskami, ale przyszli emeryci takich możliwości mieć nie będą.
Niektórych drażni to już teraz. Trudno bowiem się nie denerwować, gdy widzi się, że wartość środków na emerytalnych kontach jest ? wskutek potrącanych opłat ? znacznie niższa, niż wartość wniesionych przez nas składek. W gruncie rzeczy, to jednak nie jest wcale największy problem. Bowiem nawet gdyby prowizje i opłaty za zarządzanie naszymi środkami były niższe, to i tak może okazać się, że emerytury będą zbyt małe. Wątek ten został przez autorów reformy zaniedbany. To może być źródłem największych rozczarowań, problemów, a być może nawet dramatów. Ale to dopiero za co najmniej kilkanaście lat...
Aby emerytury wystarczyły do spełnienia choćby małej części reklamowych marzeń, konieczne byłoby płacenie zdecydowanie większych składek lub zatrudnienie Midasów w roli zarządzających funduszami. Lub niebotyczna hossa na giełdach. Jakiej bowiem wypłaty emerytury można się spodziewać, wpłacając np. 150 zł składki miesięcznie? Jest przecież oczywiste, że nikt nie zapłaci nam więcej, niż to, co wpłaciliśmy plus przyrost kapitału wypracowany przez zarządzających (oczywiście, minus koszty całego przedsięwzięcia).