Rozlane mleko

Publikacja: 12.06.2001 18:23

O prywatyzacji warszawskiej giełdy i konieczności szybkiego wejścia do jednego z tworzących się europejskich sojuszy strategicznych mówi się coraz częściej. Przy tej okazji rozważa się przewagi i słabości naszego rynku. Jedni koncentrują się na słabościach, inni ? na przewagach. Choć więc obraz jest niejednoznaczny, to o zachwycie z pewnością nie ma mowy.

O sile przetargowej giełdy decyduje kilka podstawowych parametrów. Należą do nich m.in. wielkość obrotów, kapitalizacja, liczba notowanych firm. Który z nich ma charakter pierwotny? Oczywiście, liczba firm. Jeśli jest ich mało, to w żaden sposób nie da się wygenerować wysokich obrotów i znaczącej kapitalizacji.

Czy liczba notowanych na GPW spółek jest mała czy duża? Zależy, z której strony patrzeć. Z jednej bowiem pod tym względem pokonaliśmy niemal wszystkie giełdy w naszym regionie, z Wiedniem włącznie. Jesteśmy lepsi nawet od Lizbony, a do Brukseli brakuje nam ?zaledwie? 40 firm. Niestety, dystans, jaki dzieli nas od Paryża i Frankfurtu wynosi prawie cztery długości.

Znacznie gorzej prezentujemy się pod względem kapitalizacji. Stanowi ona połowę wartości rynkowej firm notowanych w Lizbonie i tylko 1/3 w porównaniu z Atenami, gdzie notowanych jest nieco ponad 300 spółek. Obroty w Atenach są 5-krotnie wyższe niż u nas, w Madrycie aż 30-krotnie.

Gdybyśmy chcieli zbliżyć się do giełdy greckiej pod względem liczby emitentów, musielibyśmy w najbliższym czasie wzbogacić nasz rynek o ok. 80 firm, a więc zwiększyć liczbę notowanych spółek o ponad 1/3. Do tej pory rekordowy z punktu widzenia liczby giełdowych debiutów był 1997 rok. Przybyły wówczas na parkiecie 62 nowe podmioty, w tym 15 NFI.

Czy rekord ten jest możliwy do powtórzenia? Tendencje charakterystyczne dla ostatnich dwóch lat i giełdowa koniunktura ? delikatnie rzecz ujmując ? raczej na to nie wskazują.

Tytułowe rozlane mleko to niewykorzystany z punktu widzenia WGPW okres 10 ostatnich lat. Cóż mogło bowiem bardziej przyczynić się do powstania ?na spalonej ziemi? rynku kapitałowego i jego rozwoju, jak nie prywatyzacja gospodarki? Przyjęty system organizacji rynku giełdowego, system notowań, zbyt rygorystyczne, zdaniem niektórych, ograniczające rozwój regulacje prawne, to wszystko czynniki ? moim zdaniem ? drugorzędne.

Czynnikiem o zasadniczym znaczeniu wydaje się brak przemyślanej, spójnej, długofalowej, konsekwentnie realizowanej polityki prywatyzacyjnej i jasnego określenia miejsca w tym procesie giełdy papierów wartościowych. Mówiąc wprost ? mieliśmy niepowtarzalną okazję stworzyć dużą w skali europejskiej giełdę. Mieliśmy...

Na początku lat 90. mieliśmy ponad 8500 przedsiębiorstw państwowych. Oczywiście, wśród nich znajdowało się wiele nadających się ?do zaorania?. Jednak niemała ich liczba mogła trafić na giełdę. Gdyby było to choćby tylko 10%, mielibyśmy 850 notowanych spółek. Bylibyśmy w czołówce! Atrakcyjne firmy byłyby oczywiście przedmiotem akwizycji ze strony zagranicznych koncernów, ale walka o pakiety odbywałaby się na giełdzie a nie w gabinetach.

Argument, że nie było wystarczającej ilości rodzimego kapitału należy raczej zaliczyć do arsenału uników. Nic nie stało na przeszkodzie, by Skarb Państwa sprzedawał niewielkie pakiety akcji firm. I tak do tej pory jest znaczącym akcjonariuszem wielu giełdowych spółek.

Przychody do budżetu można było zapewnić choćby dzięki emisji obligacji skarbowych zamiennych na akcje, co pozwoliłoby uniknąć sprzedaży firm ?za wszelką cenę? i przymusu wykonywania planu przychodów, gdy warunki rynkowe były niekorzystne. Zastosowanie premii dla indywidualnych inwestorów z pewnością przyczyniłoby się do powiększenia ich grona na parkiecie.

Do sprywatyzowania zostało już niezbyt wiele i wcale nie widać, by ta resztka ? w której znajduje się jeszcze trochę dobrego towaru ? miała szybko trafić na giełdę (patrz przykład PKO BP i kłopoty minister skarbu). Duże i dobre firmy prywatne na parkiet się nie garną. Tracimy resztki go parkietu. Zapewne Skarb Państwa zechce pozbyć się jego akcji po jak najkorzystniejszej cenie, jednak z pewnością z punktu widzenia budżetu nie będzie to transakcja znacząca. A jeśli już giełda przestanie być państwowa, to czy komuś będzie zależało, by kierować na nią prywatyzowane firmy? Czy na jej rozwoju będzie zależeć nowemu partnerowi strategicznemu?

Roman Przasnyski

PARKIET

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?