Po trzecie ? moment na cięcie stóp w czerwcu jest naprawdę dobry. I byłby taki bez względu na to, co wyrabiało się ostatnio w Sejmie. Kalendarz polityczny może wpływać na przebieg polityki pieniężnej. Dowiódł tego ostatnio Bank Anglii. Zasada jest prosta: nigdy nie ruszaj stóp przed wyborami. Sądzę, że do tej akurat reguły i nasza rada musi się stosować. A to znaczy, że nie powinno być cięcia stóp ani w sierpniu, ani we wrześniu. Pozostawałby wyłącznie lipiec. Ale upowszechnienie się przekonania o takim bezalternatywnym rozwiązaniu nie byłoby z pewnością dobre dla nikogo: ani dla rynku, ani dla złotego. Stąd czerwiec jest naprawdę dobrym miesiącem na cięcie.
Jedynym w zasadzie warunkiem koniecznym dla podjęcia decyzji o redukcji stóp jest pozytywna ocena przez radę planu dostosowań w polityce fiskalnej. Czy ten plan będzie wiarygodny?
Sądzę, że minister finansów zaproponuje cięcie wydatków rzędu 6?8%. Równo, we wszystkich dziedzinach gdzie jest to możliwe, czyli poza wydatkami sztywnymi. Oznacza to teoretyczną możliwość operowania na 34% wydatków budżetu (o tym dlaczego teoretyczną ? za chwilę). Dałoby to oszczędności rzędu 3,9?5 mld złotych. Sporo, ale za mało w stosunku do potrzeb, które będą blisko dwukrotnie wyższe. Wicepremier Steinhoff mówiący o 7 mld ubytków w dochodach budżetu wykazał się daleko idącym optymizmem. Przy oszczędnościach sięgających maksymalnie 5 mld, do czego wyraźnie skłania się premier Buzek, mielibyśmy de facto do czynienia z powiększeniem, w takiej czy innej formie, deficytu ekonomicznego o ok. 1% PKB, czyli wepchnięciem dezoszczędności sektora publicznego na poziom ok. 3% PKB.
Myślę, że Rada byłaby gotowa zaakceptować taki kulawy plan. Podobnie jak rynki finansowe. Ani rada, ani rynki od dłuższego czasu nie traktowały serio deklaracji o utrzymaniu deficytu ekonomicznego na zapowiadanym poziomie 1,8%. Teraz chodzi o to, żeby nie poszybował on do 4% PKB. Dlatego te 4?5 mld cięć w wydatkach ? to minimum. Wyjściowa zasada ?tniemy po równo? jest tylko teorią, bo nie wszędzie da się coś obciąć (np. tam, gdzie większość dotacji budżetowych pochłaniają płace). A to oznacza, że dla osiągnięcia zaplanowanej ogólnej wielkości cięć w niektórych dziedzinach trzeba będzie przyciąć więcej niż 6?8%. Dlatego lekceważenie wyskrobanych z trudem 4?5 mld trudno byłoby usprawiedliwić.
Rozwiązaniem optymalnym z punktu widzenia przejrzystości finansów publicznych byłoby oczywiście nie tylko wdrożenie planu oszczędności, ale również nowelizacja budżetu zwiększająca jawnie deficyt sektora rządowego o ten brakujący 1ąd wchodząc do Sejmu z nowelizacją nie ma najmniejszego pojęcia z czym z niego wyjdzie. I Rada, i rynki zdają sobie z tego świetnie radę.
W tej sytuacji odrobina usprawiedliwionej fikcji musi chyba wystarczyć dla uzasadnienia redukcji stóp.