W ostatnich dniach obserwujemy koniec ekonomicznej fikcji, jaką zaserwowano nam w ustawie budżetowej i w trakcie jej realizacji. To, co działo się z naszą walutą od kilku miesięcy i co dzieje się obecnie, to w dużej mierze wynik weryfikacji tej fikcji przez rzeczywistość.
Zjawiska typu economic fiction często współwystępują z political fiction. Można z dużym prawdopodobieństwem sądzić, że w wielu przypadkach różnego rodzaju polityczne fikcje mają całkiem realny wpływ na gospodarkę.
Warto przypomnieć, że przed miesiącem minęła rocznica istotnego wydarzenia politycznego ? 7 czerwca 2000 r. rozpadła się koalicja AWS i Unii Wolności i został utworzony rząd mniejszościowy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to, co dzieje się obecnie na naszej scenie politycznej, przypomina nieco tamten okres. Mimo iż do wyborów parlamentarnych ? i w konsekwencji do zmiany rządu ? pozostały około dwa miesiące, z gabinetu w przyspieszonym tempie odchodzą szefowie resortów. Najpierw ministrowie sprawiedliwości i kultury, teraz zagrożony jest wiceminister obrony narodowej, w międzyczasie nieudana próba odwołania minister skarbu. Ostatnio wreszcie prezydent RP zasugerował jednoznacznie, że do dymisji powinien podać się minister finansów.
Większe emocje towarzyszyły nam chyba jednak przed rokiem. Wówczas jeden ze znanych polityków uspokajał: ?Dramatu nie będzie. A jeśli uda się przyjąć budżet na rok 2001, to możliwe, że rząd przetrwa do wyborów parlamentarnych?. No cóż, można powiedzieć, że rząd przetrwał. A że w mocno zmienionym składzie, to już inna rzecz.
Wróćmy jednak do naszej fikcji ekonomicznej. Przypomnijmy, że pierwotne założenia budżetu, którego przyjęcie uratowało rząd i pozwoliło mu ?przetrwać?, były następujące: deficyt 1,5% PKB, wzrost gospodarczy 5,5% PKB, inflacja na koniec roku 5,5%, deficyt na rachunku obrotów bieżących skutecznie hamowany. Z dwóch pierwszych zostały dziś strzępy (ostatnie szacunki mówią o deficycie ekonomicznym na poziomie 3,6% PKB, a a więc dwukrotnie wyższym niż uchwalony, natomiast wzrost PKB w najlepszym razie osiągnie około 2%, a nie 4,5%, jak ostatecznie mówiła ustawa), o dwa ostatnie zaś toczona jest wciąż bohaterska walka.