Do hossy przez mękę, czyli teoria plag w akcji

Publikacja: 12.07.2001 18:04

Zastanawiając się nad tym, jakie to jeszcze kataklizmy musimy przetrwać, by doczekać się dna bessy i trwałego odwrócenia trendu spadkowego, doszedłem jakiś czas temu do wniosku, że w zestawie plag nie może zabraknąć powodzi i późniejszej suszy.

Ku memu przerażeniu potop przyszedł niczym grom z jasnego nieba. Lokalne, ale przecież bolesne powodzie już są. Teraz pewnie tylko patrzeć, jak ziemia popęka w sierpniowym skwarze... A potem droga do hossy na polskiej giełdzie już wolna?

Niekoniecznie. Przepełnienie czary goryczy może nastąpić za sprawą nieodpowiedzialnej polityki gospodarczej. Ot, choćby wtedy, gdyby się okazało, że obecne przeszacowywanie budżetu ? oficjalnie opierane na twardych, realistycznych założeniach (ciekawe, jakie one były wcześniej...) okazało się wyłącznie marzycielstwem. Próby ratowania płynności budżetu przez nadmierne, nie tolerowane przez rynek zwiększenie sprzedaży papierów skarbowych musiałyby doprowadzić do zwiększenia rentowności tych walorów. Co oznaczałoby wzrost stóp i zabójcze podrożenie kredytu.

Prześladują nas plagi różnego rodzaju. Od tych, na które wpływ jest praktycznie żaden (wspomniane ulewy czy susze), przez trudne do zapobieżenia im (wpływ dekoniunktury na świecie), aż po fundowane nam przez polityków (chaos budżetowy blokujący spadek stóp i kosztów kredytu, afery i aferki, karygodny kolesizm, itp.). Cała nadzieja w tym, że koszmar tego roku ?przewali się? przez rynek do jesieni. A zmęczona bessą giełda nie będzie już miała motywu do dalszego opadania. I doczekamy się mocnego odreagowania wielomiesięcznych upokorzeń. Co jednak może mieć krótkie nogi, gdyby doszło do ewentualnej realizacji scenariusza ?rozruszania? gospodarki na siłę przez nową ekipę rządzącą. Gdzie jak gdzie, ale w gospodarce cudów po prostu nie ma.

Jeden ze znajomych speców żartował ostatnio, że hossa nie przyjdzie do nas jeszcze długo, gdyż po siedmiu latach tłustych przychodzi siedem lat chudych. Oby nie miał racji...

PS. W środę, na początku dramatycznej sesji giełdowej, żartowano sobie, iż pomyłka w podawaniu wartości WIG na otwarciu (system sugerował niebotyczne wzrosty...) nie była taka zła. Bo przynajmniej zamieniła stres w śmiech. Podobnie żartowano z zawieszenia podawania WIG w czasie sesji. Złośliwy może zasugerować, że ? przez analogię ? rząd powinien zaniechać publikowania przykrych danych makroekonomicznych. Do czasu aż się poprawią...

[email protected]

Łukasz Kwiecień

parkiet

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?