Nie zwracaj uwagi na giełdę... Nie martw się o stan gospodarki... Warren Buffett1)
Pamiętacie Państwo te zasady naszego guru? Wielu z nas, mrucząc pod nosem owe złote myśli, ruszało ponownie do boju na warszawski parkiet. Ciekawe jednak, czy sam Buffett miałby w ogóle ochotę na inwestowanie w nasze blue chips? I czy trzymałby się tak twardo głoszonych przez lata mądrości?
Pomińmy dyskusję o tym, czy nasza giełda rzeczywiście jest miejscem obiektywnej wyceny aktywów i dyskontowania przyszłych wydarzeń. W każdym razie, jeśli nasz rynek uznamy za wyrocznię gospodarczą, to lepiej byłoby nie wiązać z naszą gospodarką większych nadziei, a wręcz obawiać się katastrofalnej zapaści gospodarczej, o skali zdecydowanie większej niż obecny kryzys. A wtedy debata o inwestowaniu może wydać się bezsensowna ? może poza grą na shortach...
Jak można nie przejmować się giełdą? Wybór nawet wspaniałej firmy nie eliminuje ogólnego ryzyka rynkowego. A mało kogo stać na ? skądinąd uderzającą racjonalnością ? strategię wyczekiwania na okazje do powiększania portfela akcji dzięki bessom czy też krótszym przecenom rynkowym. Stosowanie tej metody jest pociągające, ale wymaga lat cierpliwości i sporych pieniędzy.
Jak można nie martwić się o stan gospodarki? Nawet mając w portfelu akcje niezwykle sprawnych spółek, nie sposób uniknąć tego stresu. Zwłaszcza gdy gospodarka owa przez wiele miesięcy zsuwa się po równi pochyłej, a budżet stoi na krawędzi katastrofy... Jasne, dobra firma teoretycznie powinna dostosowywać się do nowych warunków rynkowych, ale takich mocarzy, niewrażliwych na żadne zmiany koniunktury, szczerze mówiąc nie znam.