Oba debiutujące w tym roku na GPW portale ? Interia i Hoga ? są obecnie mniej warte niż środki, jakie pozyskały z rynku w ofertach publicznych. Drastycznie zostali przecenieni także dwaj pozostali tegoroczni debiutanci z branży informatycznej ? MCI i Getin. Takiego obrotu sprawy jeszcze kilka miesięcy temu nikt się nie spodziewał. A miało być tak pięknie.
Długoterminowi inwestorzy (jeśli nie zdążyli wyskoczyć z akcji) patrząc na giełdowe wykresy tegorocznych debiutantów dostają palpitacji serca. Mamienie ich perspektywą wielkich zysków było skuteczne tylko w okresie pierwotnych ofert, gdy jeszcze legenda o internetowym Klondike była żywa. Nikt nie obiecywał, że pojawią się one szybko, ale perspektywa dwóch lat przy panującej na rynku euforii nie wydawała się aż tak odległa.
Dzisiaj okazuje się, że na pierwsze zyski portali trzeba będzie poczekać dwukrotnie dłużej (a i to nie jest takie pewne), co oznacza, że do 2005 r. w raportach finansowych będą przeważać nawiasy symbolizujące wynik ujemny. Oznacza to, że wzrosną koszty prowadzonej działalności o cenę kredytów, jakie nadal będą musiały być systematycznie udzielane przez cierpliwe spółki-matki. Gorzej, jeśli matka straci cierpliwość, a jeszcze gorzej ? jeśli od początku internetowa spółka nie miała bogatego sponsora i szuka pieniędzy wśród giełdowych inwestorów.
? Środki z emisji mają pozwolić spółce na finansowanie działalności do momentu osiągnięcia dodatniej rentowności, co ma nastąpić w II półroczu 2002 r. ? deklarował jeden z tegorocznych debiutantów. A co zrobi, jeśli zakładany próg dramatycznie oddala mu się w czasie? Szybciej przeprowadzi kolejną ofertę? Wątpię. Wydaje się, że ta droga po tak gwałtownym załamaniu kursów i utracie wiary w internetowy biznes została na dłuższy czas zablokowana.
Nasi tegoroczni debiutanci po zebraniu kapitału z rynku nieco przycichli. Trudno się dziwić w sytuacji, gdy nie ma się czym chwalić inwestorom, którzy powierzyli im swoje pieniądze.