Sektor samorządowy ma się zadłużyć w tym roku na dodatkowe 1,7 mld, a w przyszłym o kolejny 1 mld więcej. Wyrównanie zaległości budżetu wobec II filara w ogóle nie jest brane pod uwagę. Praktycznie zlikwidowane ma zostać zasilanie Funduszu Rezerwy Demograficznej, co pozwala zaoszczędzić 2,2 mld, ale grozi to destabilizacją systemu emerytalnego w przyszłości. Długi Funduszu Pracy mają dalej przyrastać (o 2,6 mld więcej niż przewidywał J. Bauc w tym roku i 2,9 mld więcej w przyszłym).
Spróbujmy przeprowadzić wobec tego uproszczony rachunek dla przyszłorocznego budżetu w wersji odchodzącego rządu: zniwelowane zostaną skutki finansowe nowo przyjętych ustaw, co pozwoli zmniejszyć dziurę budżetową o 15 mld; dodajemy 15 mld z tytułu zwiększonych podatków; upychamy 13,5 mld w deficycie ekonomicznym; dodajemy 40 mld deficytu budżetu państwa. I co nam zostaje ze słynnej budżetowej dziury?
Maleńkie 5?6 mld I to w wariancie najbardziej pesymistycznym. Tyle też może wynieść skala faktycznych oszczędności w wydatkach, konieczna dla domknięcia z głośnym hukiem, przy wtórze trąb i organów, budżetu państwa z deficytem nie przekraczającym 5% PKB.
Na wszelki wypadek warto przypomnieć ludziom o krótszej pamięci, że J. Bauc szacował konieczne cięcia na ponad 22 mld (po wyeliminowaniu nowych ustaw). To nie jest różniczka ? to spora różnica. Prawda? Sądzę, że inwestorzy z trudem, bo z trudem, ale dzięki naszej życzliwej pomocy jednak ją w końcu zauważą. I potrafią odpowiednio ocenić, co znaczy napompowanie deficytu ekonomicznego o ponad 13 mld złotych.
Jestem natomiast dziwnie spokojny, że taka zminimalizowana skala oszczędności okaże się do przyjęcia dla większości ugrupowań w dopiero co wybranym parlamencie. Niektórzy będą pewnie wierzgali, ale to raczej tak dla fasonu. Dlatego, gdybym miał się zakładać, to obstawiałbym, że nowy rząd, kiedy już uda się go sformować, kupi z dobrodziejstwem inwentarza projekt budżetu pozostawiony na spóźnionym odchodnym przez gabinet Jerzego Buzka. Dużych poprawek nie będzie. Po co?
Janusz Jankowiak