Terminowa mitologia

Publikacja: 22.10.2001 20:05

Co zwycięzcy robią z pieniędzmi otrzymanymi od przegranych? Skoro gotówka ta nie pojawia się ponownie

w postaci depozytu zabezpieczającego kolejne kontrakty, powodując wzrost wolumenu w tempie rekompensującym spadek indeksu, to musi być lokowana poza rynkiem futures...

Rynek kontraktów terminowych na warszawskiej giełdzie, choć bardzo młody, przez wiele miesięcy uchodził za najlepszy w naszej części Europy, najszybciej się rozwijający, najbardziej płynny, największy, najbardziej spekulacyjny, naj... Wiele z tych określeń jest adekwatnych do rzeczywistości, jednak obrastał on także w różnego rodzaju mity, które rozwiewają się przy nieco bardziej wnikliwej analizie.

Niewątpliwie prawdą jest, że rynek kontraktów terminowych na naszej giełdzie w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy rozwinął się bardzo dynamicznie, o czym świadczą liczne statystyki, dotyczące liczby otwartych pozycji, wolumenu czy wartości obrotów. Rozwój był tak dynamiczny, że zaczęły pojawiać się opinie, iż grozi on stagnacją rynkowi akcji, a więc segmentowi ? bądź co bądź ? podstawowemu, wobec którego rynek instrumentów pochodnych, jak sama nazwa wskazuje... jest pochodny, czyli wtórny.

Wszak bez rynku kasowego kontrakty terminowe istnieć nie mogą, a jeśli ten pierwszy niedomaga, między innymi z powodu słabnącej płynności, to rodzi się obawa, że ogon zacznie kręcić psem, że pochodne zaczną żyć swoim życiem, zupełnie niezależnym od swej ?bazy?, a nawet, że notowania na rynku akcji staną się przedmiotem manipulacji, których celem nie są same kursy akcji, lecz powodowanie określonych sytuacji na rynku pochodnych, korzystnych dla określonej grupy inwestorów.

Choć na globalnym rynku finansowym i na największych giełdach świata liczba zawieranych transakcji instrumentami pochodnymi i wartość obrotu nimi jest wielokrotnie wyższa niż tradycyjnymi papierami wartościowymi, to jednak na naszym wciąż małym i słabo rozwiniętym rynku kapitałowym może to stanowić pewien problem.

Sam w jednej z analiz sprzed kilku miesięcy zwracałem na to uwagę, wskazując, że wartość obrotów instrumentami pochodnymi zaczyna trwale przeważać nad obrotami na rynku pozostałych papierów wartościowych, czyli akcji i obligacji. Jednak dzieje się tak jedynie wówczas, gdy bierze się pod uwagę obroty kontraktami, liczone według metodologii GPW, polegającej na uwzględnianiu całej wartości kontraktu, wynoszącej w przypadku WIG20 Futures dziesięciokrotność wartości tego indeksu wyrażonej w złotych, nie zaś wartość realnej gotówki angażowanej w ten instrument przez inwestorów w postaci depozytu początkowego lub podtrzymującego (pomijając możliwość utrzymywania depozytu nie w formie gotówki, lecz innych papierów wartościowych).

Z mitem ogromnych pieniędzy angażowanych na rynku kontraktów terminowych rozprawił się skutecznie w środowym PARKIECIE Tomasz Jóźwik (?Rynek się (ro)zwija?, PARKIET nr 200, 17 X 2001 r.), patrząc na obroty właśnie pod kątem wartości depozytów zabezpieczających. ?Przy okazji? rozprawił się z mitem dynamicznego rozwoju rynku terminowego, oglądanego z tego punktu widzenia, oraz z mitem wielkiego niebezpieczeństwa, jakie grozi rynkowi akcji ze strony młodszego brata. Choć oczywiście odpływ najbardziej aktywnego kapitału z rynku akcji na rynek kontraktów w naszych warunkach ma pewne znaczenie dla płynności tego pierwszego, jednak nie aż tak wielkie, jak mogłoby się wydawać. W końcu 30, czy 40 mln zł miesięcznie, z których spora część (o wiele większa niż w przypadku akcji) ?miele? się wielokrotnie w kółko w portfelach day traderów, to w porównaniu z rynkiem akcji nie aż tak dużo.

Z analizy dokonanej przez Tomasza Jóźwika wynika jednak jeszcze jeden bardzo interesujący wniosek ? kapitał ?topnieje? nie tylko na rynku akcji, ale także na rynku kontraktów! O ile jednak na rynku akcji kapitał topnieje w sposób ?naturalny? wraz ze spadkiem kursów akcji, o tyle w przypadku kontraktów jest nieco inaczej. Tu bowiem pieniądze nie ?znikają? w tempie rWIG20 Futures), ale przechodzą z portfeli inwestorów przegrywających do portfeli tych, którzy trafnie ?obstawili? zmianę indeksu.

Autor wylicza, że w okresie od marca do września wartość wnoszonych na rynku kontraktów na WIG20 depozytów przy rosnącej liczbie otwartych pozycji i w miarę stałym wolumenie obniżyła się o 45%, czyli mniej więcej o tyle samo, o ile w tym czasie zniżkował WIG20 (na początku marca indeks wynosił około 1400 punktów, zaś pod koniec września oscylował wokół 1000).

Ta zbieżność jest akurat dość oczywista, skoro do wyliczenia wartości depozytów użyto wartości WIG20, a pozostałe wielkości (wolumen i stopa depozytu) są w miarę stałe. Rodzi się jednak frapujące pytanie ? co zwycięzcy robią z pieniędzmi otrzymanymi od przegranych? Skoro gotówka ta nie pojawia się ponownie w postaci depozytu zabezpieczającego kolejne kontrakty, powodując wzrost wolumenu w tempie rekompensującym spadek indeksu, to musi być lokowana poza rynkiem futures...

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?