Zdania na temat kondycji naszego rynku kapitałowego i giełdy są podzielone. Z jednej strony mamy oficjalny optymizm prezentowany przez przedstawicieli instytucji odpowiedzialnych za ich funkcjonowanie, z drugiej
zaś narastającą frustrację wielu grup inwestorów i nieoficjalny krytycyzm środowiska maklerów oraz
ewidentne przejawy słabnięcia rynku i narastających zagrożeń. Winą za wszelkie ?plagi? obarcza się na ogół szefów tych instytucji.
Przypisywanie win za wszelkie wady i niedomagania naszego rynku ? a w szczególności za jego ogólną kondycję i widoczne coraz wyraźniej zagrożenia jego rozwoju ? instytucjom lub osobom, od których stan ten zależy w stopniu umiarkowanym, odwraca uwagę od rzeczywistych źródeł problemów oraz niebezpieczeństw. To zaś, że ostrze krytyki wymierzone jest w kierownictwo GPW, KPWiG czy KDPW, jest w znacznej mierze spowodowane tym, że tak naprawdę trudno wskazać konkretny urząd lub organ władzy państwowej, który byłby odpowiedzialny za stan i rozwój rynku kapitałowego jako całości oraz za politykę państwa wobec niego. Oczywiście, tęsknota za urzędowym rozwijaniem rynku kapitałowego jest mniejsza tam, gdzie jest on znacznie bardziej rozwinięty i okrzepły, a giełdy są instytucjami prywatnymi i dużą rolę odgrywają zaś organizacje samorządowe uczestników rynku. Ale nie ma co się łudzić ? wszędzie rola decyzji administracyjnych oraz polityki państwa w kwestiach kształtu organizacyjnego i sposobu funkcjonowania rynków kapitałowych jest znaczna. Dochodzi do tego jeszcze działalność różnego rodzaju lobby. Jak widać, w naszych warunkach brakuje większości tych elementów, a więc i polityki państwa wobec rynku i odpowiedzialnych organów koordynujących jego rozwój, posiadających odpowiednie uprawnienia decyzyjne (KPWiG ma co prawda w swym zakresie zadań dbałość o rozwój rynku, lecz ma przy tym niewielkie możliwości realizacji tego zadania), skutecznych mechanizmów nacisków i inicjatyw organizacji samorządowych oraz wpływowego lobby, zdolnego zabiegać o doskonalenie rozwiązań sprzyjających rynkowi. Trudno się więc dziwić, że nasz rynek wygląda tak, jak wygląda i wysiłki samej Giełdy i Komisji niewiele tu pomogą.
Być może kwestie te wydają się zbyt ogólne, ale w rzeczywistości mają znaczenie decydujące dla rynku tak młodego, jak nasz, który znalazł się w sytuacji konkurencji między giełdami i staje wobec wyzwań związanych z integracją europejską. Jest on zbyt słaby, by dać sobie radę samodzielnie w tak nieprzyjaznym otoczeniu.