Amgen, największa na świecie firma biotechnologiczna, poinformowała o zamiarach przejęcia niewiele jej ustępującego Immunexu. Po realizacji transakcji o wartości 16 miliardów dolarów powstanie superfirma zdolna zapewne produkować wiele cudownych leków na nieuleczalne dotychczas choroby. Czy jej utworzenie oznacza osiąganie pełnoletności przez sektor biotechnologii, początek okresu wprowadzania nowych lekarstw na rynek, czerpania profitów za lata kosztownych prac badawczych? Czy spółki biotechnologiczne zastąpią dotychczasowych liderów rynku byka - firmy technologii komputerowych? W bieżącym tygodniu dojdzie do wymiany spółek wchodzących w skład prestiżowej setki firm o największej kapitalizacji i obrotach notowanych na Nasdaq. Analitycy oczekują, że takie upadające przedsiębiorstwa technologiczne, jak McLeod USA oraz XO Communications, zostaną zastąpione przez wschodzące gwiazdy biotechnologiczne - Protein Design Labs i Invitrogen. Nasdaq coraz mniej będzie kojarzył się z komputerem, a coraz bardziej z laboratoryjną probówką.
Mimo jedenastego już w tym roku obniżenia stóp procentowych przez Fed, na amerykańskich giełdach w ubiegłym tygodniu zdecydowanie zwyciężył niedźwiedź. Dow Jones Industrial Average stracił 2,4% na wartości, oddalając się od psychologicznej bariery 10 tysięcy punktów. Nasdaq Composite spadł o 3,4%, a S&P 500 o 3%.
Podejmując decyzję o obniżeniu stóp Fed przyznał, że amerykańska ekonomia zaczyna generować pozytywne sygnały. Jego ostrożny optymizm dodał otuchy inwestorom. Atmosferę popsuły jednak tak ważne spółki technologiczne, jak Lucent, Ciena, Applied Materials, Macromedia, Macrovision, Adobe - informujące, że w bieżącym kwartale nie będą w stanie spełnić nadziei pokładanych w nich przez analityków. Równolegle farmaceutyczne giganty Merck oraz Bristol - Myers Squibb poinformowały, że ich dochody w 2002 roku będą w najlepszym razie porównywalne z tegorocznymi, o ile nie niższe. Analitycy spodziewali się tymczasem, że dochody Mercka wzrosną w przyszłym roku o 8% .... Bankrutowanie Enronu reprezentującego bezpieczny wydawałoby się sektor producentów energii oraz ostrzeżenia spółek farmakologicznych wskazują, że na rynku coraz trudniej znaleźć spółki przynoszące pewne dochody swoim inwestorom.
John Forelli, wiceprezes Independence Investment Associates, uważa, że ostrzeżenia przedsiębiorstw "uświadomiły inwestorom, iż sytuacja ekonomiczna może nie ulec poprawie tak szybko, jakby tego sobie życzyli". "Rynek zastanawia się, w którą stronę pójść, wyraźniejsza tendencja nie uwidoczni się jednak przed końcem roku" - uważa Stephen Carl, szef działu amerykańskich papierów wartościowych Williams Capital Group. "Inwestorzy zapisali wiele życzeń w listach do świętego Mikołaja: stabilizowanie ekonomii oraz rynku pracy, wzrastanie dochodów przedsiębiorstw. Nie wiem, czy wszystkie spełnią się wkrótce".
Richard Bernstein, szef działu strategii inwestycyjnych Merrill Lynch, twierdzi, że atmosfera na rynku weszła w fazę spekulacji. "Nie mam wątpliwości, że łagodzenie przepisów podatkowych oraz obniżanie stóp procentowych przyniesie w końcu zamierzony efekt. Poziom cenowy osiągnięty przez wiele akcji oznacza jednak, że inwestorzy spodziewają się radykalnego ożywienia gospodarczego w bardzo krótkim terminie. Jakiekolwiek opóźnienie może nakłonić ich do wyprzedaży posiadanych walorów" - zauważył Bernstein. Zdaniem Richarda Bernera, ekonomisty zatrudnionego przez Morgan Stanley, inwestorzy na pewno będą musieli czekać na ożywienie gospodarcze dłużej niż to im się dzisiaj wydaje. Wychodzenie z kryzysu ekonomicznego rozpocznie się bowiem dopiero wtedy, gdy zwiększy się eksport, a przedsiębiorstwa zaczną inwestować w oprzyrządowanie konieczne dla realizacji napływających zamówień - czego wciąż nie daje się zaobserwować.