Czekając na strojenie

Pod koniec roku część inwestorów czeka na wystąpienie powszechnie znanego zjawiska zwanego window dressing, czyli "strojenia wystaw" przez różnego rodzaju fundusze, starając się dostosować do niego własne strategie i "ugrać" przy tym parę złotych.

Publikacja: 19.12.2001 18:48

Zjawisko window dressing jest znane na rozwiniętych rynkach kapitałowych od lat. Wbrew pozorom jednak przyczyny jego występowania nie są aż tak oczywiste, a sposób przejawiania się tak jednoznaczny, jakby się wydawało. Dotyczy ono zarówno rynku instrumentów pieniężnych, jak i akcji - przede wszystkim zaś akcji małych spółek. Poza oczywistym motywem pokazania jak najlepszych wyników przez te podmioty, które są do tego zobowiązane i z tych wyników rozliczane, dochodzą również względy podatkowe.

Tak więc mogą tu współwystępować sprzeczne tendencje - z jednej strony dążenie do podciągania kursów, z drugiej zaś - do realizacji strat mających na celu osiągnięcie korzyści podatkowych.

W klasycznej wersji window dressing przejawia się w tym, że stopy zwrotu akcji małych spółek rosną zdecydowanie w ostatnich dniach roku - wieloletnie badania amerykańskie potwierdzają, że małe spółki praktycznie zawsze w ciągu ostatnich pięciu sesji roku przynoszą większą stopę zwrotu niż akcje dużych firm. Często stosowana jest więc wówczas strategia zajęcia długiej pozycji na kontraktach na indeks grupujący firmy o niskiej kapitalizacji i jednocześnie zajęcie pozycji krótkiej na kontrakcie spółek największych ostatniego dnia danego roku i odwrócenie pozycji na koniec czwartego dnia następnego roku. Obserwacje statystyczne dowodzą, że strategia ta była skuteczna w 13 na 15 przypadków w ostatnich latach, a najlepsze wyniki daje w okresie giełdowej dekoniunktury.

W naszych warunkach trudno o statystyczną weryfikację tego typu efektu. Gdyby występował on w takiej formie, jak na rynkach rozwiniętych, a szczególnie w USA, stopa zwrotu z indeksu MIDWIG za ostatnie pięć sesji roku powinna być znacząco wyższa od stopy zwrotu z WIG20. Tyle tylko, że ten pierwszy wyliczany jest dopiero od 1998 r., więc liczba danych jest zdecydowanie zbyt mała. Ale sprawdzić nie zawadzi.

Niestety, moje badania nie potwierdzają istnienia "efektu małej spółki": w czasie pięciu ostatnich sesji 1998 r. MIDWIG wzrósł o 1,8%, a WIG20 o 3,8%, rok później MIDWIG niemal nie zmienił wartości, a WIG20 zwyżkował o 1,9%, w roku ubiegłym oba indeksy niemal nie uległy zmianie w końcówce roku. Podobne wyniki uzyskujemy dla 10 i 15 ostatnich sesji roku. Wypada mieć nadzieję, że dociągniemy w tym zakresie do USA wówczas, gdy będziemy mieć kontrakty terminowe na MIDWIG, co giełda już od jakiegoś czasu zapowiada.

Do tego czasu pozostaje nam śledzić zjawisko window dressing w jego bardziej prymitywnej formie. Ale i tu nie jest tak prosto. Owo upiększanie może bowiem przyjąć formę nie tylko podciągania kursów akcji wybranych firm, ale też wręcz przeciwnie. Nie mam tu na myśli domniemanej praktyki polegającej na tym, że fundusze (ponoć robią tak nasze OFE) dołują kursy tych papierów, które znajdują się w portfelu konkurenta, pogarszając tym samym jego wyniki.

Często jednak stosowanym chwytem jest pozbywanie się na koniec roku (ściślej rzecz biorąc - na koniec okresu sprawozdawczego, a więc także np. półrocza czy kwartału) papierów, które przyniosły straty lub są szczególnie niepopularne w danym momencie (np. ze względu na wzrost ryzyka związanego z ich posiadaniem). W takim przypadku oczywiście o podciąganiu kursu nie może być mowy, wręcz przeciwnie - często odbywa się to poprzez "bezpardonową" wyprzedaż, nie liczącą się z konsekwencjami dla rynku danego papieru.

Obserwując kursy kilkunastu małych spółek, które znajdują się w portfelach naszych funduszy inwestycyjnych (w tym emerytalnych) w paru przypadkach trudno dostrzec wyraźne przejawy "strojenia wystaw" (choć do końca roku jeszcze parę sesji zostało), w przypadku kilkunastu pozostałych zaś widać, że strojenie to zaczęło się dużo wcześniej i trwa od sierpnia lub września i doprowadziło do całkiem pokaźnym wzrostów kursów. Można więc mówić o strojeniu permanentnym.Z drugiej strony, patrząc na to, co dzieje się z papierami większości tuzów (lub byłych tuzów) naszej giełdy, mam nieodparte wrażenie, że właśnie od kilkunastu sesji trwa window dressing prowadzony przez fundusze. Któż bowiem chciałby się tłumaczyć, dlaczego w jego portfelu znajdują się akcje Elektrimu czy Netii?

Roman Przasnyski

PARKIET

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?