Jeśli ktoś pracuje od rana do wieczora, to oprócz tego, że uchodzi za osła (bo ci inteligentni ponoć nie pracują, tylko zarabiają...), ma spore kłopoty, by załatwić coś w banku czy biurze maklerskim. Godziny pracy naszych szacownych instytucji zbyt często bowiem pokrywają się z czasem, w którym ich klienci (także potencjalni) są (lub powinni być?) w swoich firmach. Żeby było jasne - to wcale nie jest jakaś polska przypadłość. W innych krajach wydawało mi się to nawet jeszcze bardziej bezsensownie zorganizowane. Pamiętam, że nawet w takim niby wzorcowym państwie, jak USA ładnych kilka lat temu chodziłem bezskutecznie, szukając banku otwartego po południu. Na zachodzie Europy wielokrotnie zaś spotykałem zamknięte drzwi nowoczesnych placówek. Co wcale nie przeszkadzało gospodarkom galopować, a obywatelom obrastać w nowe dobra. Dzięki inwestycjom, oszczędnościom i kredytom.
Ale nie o aspektach makroekonomicznych tym razem mowa. Ciekawy jestem po prostu, kiedy wreszcie banki i biura maklerskie wpadną na pomysł niestandardowych godzin pracy. Jeśli oczywiście w ogóle na to wpadną. Bo stosunek do klientów, czekających mniej lub bardziej cierpliwie na otwarcie placówki, bywa różny. Zdarzyło mi się kiedyś obserwować przez oszklone drzwi niezwykły ceremoniał przygotowywania kawy, przeglądania gazet i ostentacyjnego wręcz spoglądania na kilku inwestorów, którzy czekali potulnie na punktualne otwarcie. Logicznie rozumując - skoro w biurze byli już pracownicy - mogli zaprosić do środka czekających nawet przed magiczną godziną 8.00. Ale wytrzymali presję i otworzyli dziesięć po. Inwestor, nie inwestor, ale niech wie, gdzie jego miejsce.
Moje zastrzeżenia i sugestie oczywiście większego znaczenia praktycznego nie mają. Tradycja "wyskakiwania" z pracy - by załatwić coś np. w banku - będzie kwitła. Ci zaś, którzy nie mogą lub nie chcą sobie na to pozwalać, zmuszeni będą do korzystania z dobrodziejstw internetu. Co może tylko ułatwić rozwój e-banków i e-biur. "Kliknięcie się" do czynnego non stop serwera bankowego czy brokerskiego pozwala także na omijanie kolejek tych, którzy z pracy właśnie wyskoczyli. I dlatego trzymam kciuki za internetowe, telefoniczne, SMS-owe i wszelkiego innego rodzaju możliwości zdalnego korzystania z rachunków i kont. Bo tylko one umożliwią mi wykonywanie operacji czy składanie zleceń wtedy, gdy mam na to ochotę i czas. Czyli np. o piątej rano czy koło dziesiątej wieczorem...
Łukasz Kwiecień
PARKIET