Smutny przypadek żołnierza rewolucji

"Pytać ekonomistę pracującego w prywatnym sektorze bankowym o stopy procentowe, to jakby ankietować karpia na okoliczność wysuszenia stawu." Takim bon motem popisał się wicepremier Marek Pol indagowany na okoliczność upierania się rządu przy głębszych i bardziej skumulowanych redukcjach stóp procentowych niż te sugerowane przez analityków.

Publikacja: 01.02.2002 17:07

A dalej musiało już być tylko gorzej: przecież powszechnie wiadomo, że banki żyją z wysokich stóp, ergo - analitycy wykonują tylko to, czego od nich oczekują właściciele banków. Przeważnie zresztą zagraniczni.

Cóż, gdybym powiedział, że anonimowy wysoki urzędnik państwowy zajmuje się intensywnie kwestią budowy autostrad za państwowe gwarancje, dane pod zaangażowanie prywatnych pieniędzy w niepewny interes, a wszystko dlatego, że ktoś mu polecił połączyć bezpieczną drogą FSO z Antoninkiem, mogłoby to zostać poczytane za insynuację. Dlatego daruję sobie barwne metafory. Powiem zamiast tego wprost: nas, ekonomistów bankowych, inwestorzy i media pytają o zdanie, bo chcą; pana wicepremiera Pola pytają, bo muszą. Świadomość tej różnicy musi być bolesna. Nas będą pytać zawsze, a pana wicepremiera Pola przestaną, kiedy tylko przestanie być wicepremierem.

Świat pana Pola musi być światem smutnym. Najwyraźniej temu zdyscyplinowanemu wykonawcy partyjnych dyrektyw nie mieści się w głowie, że można w pracy zachować intelektualną niezależność. W jego mniemaniu przemawia się więc wyłącznie w czyimś interesie albo dla odmiany we własnym, partykularnym. Obiektywne analizowanie zjawisk ekonomicznych nie ma prawa się zdarzyć. Świat pana Pola składa się z mocodawców i bezwolnych wykonawców ich woli. Takie są skutki poważnych urazów wyniesionych z młodości.

Mam dla pana Pola niedobre wiadomości. Jego świat już się skończył. Wiem, że ludziom pewnej formacji trudno to sobie wyobrazić, ale dziś można pracować w komfortowych warunkach: dużej intelektualnej swobody, bez konieczności szmacenia się dla kawałka szynki albo samochodu na talon. Zrozumienie tego prostego faktu pomogłoby panu Polowi odzyskać klarowność umysłu. Chociaż - naturalnie - bez dożywotniej gwarancji.

Gotów jestem poświęcić część swoich umiarkowanie wysokich poborów, wyciśniętych z wysokich stóp procentowych, dla opłacenia korepetytora, który postara się wpoić panu Polowi kilka prostych prawd.

Po pierwsze - nie każdy, kto się z nami nie zgadza, musi być inspirowany. Po drugie - nie każdy kto jest odmiennego zdania, musi być od razu głupi. Po trzecie - nie każdemu, z kim się nie zgadzamy, trzeba przypisywać od razu niskie instynkty. Po czwarte - trzeba słuchać, starać się zrozumieć i uczyć się, uczyć, nawet wtedy, kiedy jest się politykiem kanapowej partii, bo może ci, którzy mówią co innego niż my, i na temat, na którym umiarkowanie się znamy, mają jednak trochę racji. Po piąte - jeśli chcesz kogoś pokonać na argumenty, potrzebujesz argumentów, a nie cepa i wideł, bo to inna konkurencja.

Zarzut interesowności sformułowany publicznie jest zarzutem ciężkim. Taki zarzut musi być poparty dowodem. Pan Pol nie ma naturalnie pojęcia, o czym mówi. Nie wie, że analitycy w bankach są precyzyjnie oddzieleni od biznesowych decyzji właśnie po to, by mogli zachować obiektywizm. Ale przecież nie o to chodzi, żeby mieć rację. W myśl starej leninowskiej zasady trzeba za to zawsze mieć wroga. Tego domaga się lud. Wroga trzeba zdyskredytować, oskarżyć o zbrodnie, opluć, a na koniec unicestwić. I szybko poszukać nowego. Najpierw Rada Polityki Pieniężnej. Później analitycy. Jeszcze trochę później Belka, Hausner...

Jest naprawdę przerażające, że ktoś postrzegający świat w tak potwornie zdeformowany sposób, jak pan Pol, może dziś współrządzić Polską.

Janusz Jankowiak

Felietony
Afera w tropikach
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?
Felietony
Klucz do nowoczesnego rynku?