Więcej, rezygnuje z pokaźnych zysków! Warto było uczestniczyć w 19. CLSA Investment Forum, Asia – Pacific Securities także dlatego, że wyraźnie wyartykułowano tam oczekiwania globalnego biznesu wobec Europy.
W dorocznych konferencjach organizowanych przez CSLA w Hongkongu bierze udział ponad tysiąc inwestorów z całego świata oraz prezentuje się kilkaset firm. W tym roku większość inwestorów, poza – co oczywiste – Azjatami, stanowili Amerykanie, ale spora była też grupa z krajów europejskich oraz Bliskiego Wschodu. Mówcy są tu zawsze ważni, a ich wystąpienia istotne i często, choć naturalnie nie zawsze, wizjonerskie. Na poprzednich konferencjach w Hongkongu można było usłyszeć i Billa Clintona, i Desmonda Tutu czy Perveza Musharrafa, byłego prezydenta Pakistanu. W tym roku główną polityczną osobistością był Nigel Farage, przewodniczący Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, a zarazem przywódca antyeuropejskiego nurtu w Parlamencie Europejskim. W ubiegłym roku, ku uciesze żeńskiej części uczestników konferencji, mieliśmy też okazję wysłuchać George'a Clooney'a opowiadającego o jego akcjach charytatywnych w południowym Sudanie. A w tym roku Mike'a Tysona, przed laty absolutnego dominatora na światowych ringach bokserskich, który potem trafił do więzienia. Jego wystąpienie wzbudziło spore zainteresowanie, bo Tyson opowiadał, jak się spada z samego szczytu (bokser zarobił na ringu ponad 300 mln dolarów!) na samo dno i jak później się z tego wydobywa. Pouczająca lekcja, która – bywało w historii – odnosi się nie tylko do jednostek.
Ale oczywiście głównym nurtem CLSA Investment Forum były dyskusje o gospodarce. Stąd za najistotniejsze uważam wystąpienie William'a Rhodesa, jednego z głównych autorów programu oddłużenia w latach 90. państw Ameryki Łacińskiej. Rhodes mówił oczywiście nie tylko o historii, przedstawiał nie tylko tę wielką i uwieńczoną sukcesem operację, ale także swój pogląd na obecne problemy związane z zadłużeniem krajów europejskich. Jego zdaniem, jedynie solidny wzrost gospodarczy może wyprowadzić z kryzysu zadłużenia. Politycy muszą pokazać wyborcom, że surowy, a czasem wręcz drakoński program będzie prowadził do wzrostu ekonomii. Mówca przestrzegał, że ludzie niechętnie przyjmują reżimy naprawcze narzucane przez inne kraje lub organizacje, czego ilustracją jest sytuacja w Grecji bądź Hiszpanii. Programy wychodzenia z kryzysu muszą więc być stworzone i realizowane przez rodzimą elitę polityczną. Rzecz w tym, że do tego potrzebni są silni przywódcy, a tych Europa dzisiaj nie ma.
Europie poświęcono w Hongkongu sporo uwagi i czasu, bo jej problemy odbijają się także na gospodarce i rynkach kapitałowych krajów azjatyckich. Czasami bardziej w sferze psychologii niż realnej gospodarki, czego przykładem przywoływanym na Investment Forum był niedawny dość znaczący spadek cen na giełdzie indonezyjskiej czy malezyjskiej wywołany jakąś wypowiedzią premiera Hiszpanii. Związki między tymi krajami a Półwyspem Iberyjskim, także jeśli chodzi o relacje ekonomiczne są, dodajmy, minimalne czy wręcz niezauważalne.
Europa nie ma obecnie dobrej opinii wśród inwestorów. Więcej, jest uważana za – parafrazując Winstona Churchilla – „chorego człowieka świata". Oczywiście dostrzega się różnice między dobrze zorganizowanymi państwami z północnej części Starego Kontynentu a ich sąsiadami z południa, ale zła sława takich krajów, jak Grecja, Hiszpania czy Portugalia przenosi się już na całą Unię Europejską. W Hongkongu głośno mówiło się o konieczności uśrednienia zadłużenia państw strefy euro i jeszcze głośniej o konieczności budowy Stanów Zjednoczonych Europy, czyli konieczności dalszej – i to głębokiej – integracji krajów naszej części świata, szczególnie jego systemu finansowego.