Jak napisała na portalu ‘’X” minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska „wyczekiwana przez Polaków ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (tzw. ustawa wiatrakowa) została właśnie przyjęta przez Komitet Stały Rady Ministrów”. – To droga do inwestycji, które pozwolą istotnie obniżyć ceny energii, ponieważ jednostkowy koszt techniczny wytwarzania energii elektrycznej przez farmy wiatrowe na lądzie jest jednym z najniższych (zaraz obok elektrowni wodnych). Przed nami komisja prawnicza i Rada Ministrów – poinformowała szefowa resortu klimatu.
Wiatraki i OZE dadzą tańszy prąd?
Wokół zdania minister klimatu, która wskazuje, że wiatraki mogą obniżyć ceny energii ponownie rozgorzała dyskusja.
Ustawa wiatrakowa jest wyczekiwana przede wszystkim przez inwestorów, krajowych i zagranicznych, a także przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Prezes operatora elektroenergetycznego Grzegorz Onichimowski podkreśla, że jest to z jednej strony źródło energii, które stosunkowo najszybciej można wybudować, a z drugiej strony długofalowo obniża hurtowe ceny energii. Jednak pojawia się koszt bilansowania niestabilnych źródeł OZE, co obciąża nasz rachunek za prąd. O tym mówił też prezes PSE w styczniu br. Pojawiają się bowiem pytania, czy system produkcji energii elektrycznej, oparty na OZE (w tym głównie na wietrze), będzie tańszy czy droższy od obecnego. - Będzie przede wszystkim niskoemisyjny, co przełoży się na mniejsze opłaty wynikające z zakupu uprawnień do emisji CO2. Nie wiem, czy ten system da docelowo niższe rachunki za prąd niż te, które płacimy obecnie. Pewne jest natomiast, że gdybyśmy nadal opierali system na węglu, grozi nam duży wzrost cen. Pamiętajmy, że węgiel z kopalń w Polsce jest coraz trudniej dostępny i coraz droższy przez koszty wydobycia, a na to nakładają się koszty uprawnień do emisji i niska elastyczność elektrowni węglowych – mówił prezes PSE.
Główny cel projektu
Przypomnijmy, że w efekcie uwag części ministerstw i operatora sieci przesyłowej (PSE) projekt będzie uwzględniał tzw. repowering turbin wiatrowych – co ważne, bez konieczności przygotowania nowej oceny środowiskowej. Pierwszy raz ta deklaracja padła ze strony premiera Tuska pod koniec stycznia. Nad poprawką pracowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które było niechętne jej wprowadzeniu, oraz resort aktywów państwowych. Projekt w najnowszej odsłonie trafił na posiedzenie Stałego Komitetu Rady Ministrów (SKRM) 27 lutego, ale nie zyskał akceptacji. Ma wrócić na posiedzenie SKRM w czwartek 6 marca. O dodatkowy czas poprosił resort aktywów państwowych, który chciał jeszcze raz zaznajomić się z finalną wersją poprawki o modernizacji wiatraków. Ta miała ulec jeszcze zmianom MKiŚ. Ostatecznie na SKRM 6 marca obyło się już bez uwag. Głównym celem projektu ustawy jest zmiana odległości lokowania farm wiatrowych od najbliższych zabudowań z 700 do 500 m. – Upraszczamy procedury, wdrażamy Repowering, zachowujemy pełną procedurę planistyczną, środowiskową oraz uzgodnieniową – wiążąca pozostaje decyzja wspólnoty lokalnej – komentuje wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka.