Decyzją rządu ceny energii dla odbiorców w gospodarstwach domowych na nadchodzący rok zostały zamrożone na poziomie ze stycznia 2022 roku do określonych limitów zużycia (2 tys./2,6 tys. /3 tys. kWh). W tym roku było to ok. 414 zł za MWh.
Co więcej, za zużycie energii ponad limity sprzedawca nie będzie mógł pobrać ceny wyższej niż 693 zł/MWh. – Dlatego też wyjątkowo odbiorcy w gospodarstwach domowych na swoich rachunkach nie zobaczą cen z taryf sprzedawców zatwierdzonych przez URE na 2023 r. – wyjaśnia Agnieszka Głośniewska, rzecznik Urzędu Regulacji Energetyki.
Ceny i tak wyższe?
Nie oznacza, to, że nasze finalne rachunki za prąd będą identyczne rok do roku. – Przełożenie na rachunki odbiorców w gospodarstwach domowych będą mieć jednak stawki opłat dystrybucyjnych zatwierdzone w taryfach Operatorów Sieci Dystrybucyjnej. Będą one stosowane do rozliczeń z odbiorcami, którzy zużyją energię ponad ustalone w ustawie limity (2 tys./2,6 tys./3 tys. kWh) – mówi rzeczniczka URE.
Opłata dystrybucyjna, obok ceny energii, to jeden z elementów rachunku za prąd.
Rekompensaty
Przyjęta w październiku ustawa o mrożeniu cen energii nie kończy jednak sprawy. URE zaznacza, że przyjęte na nadchodzący rok wyjątkowe regulacje nie oznaczają braku konieczności prowadzenia przez regulatora postępowań taryfowych. – Zatwierdzone przez prezesa URE w tym roku taryfy, o ile nie wszystkie będą obowiązywały wprost odbiorców, o tyle wskażą rzeczywiste i zasadne koszty, jakie ponoszą przedsiębiorstwa energetyczne. A to będzie niezbędne do ustalania poziomu rekompensat wypłacanych tym spółkom z tytułu zamrożenia cen – wyjaśnia Głośniewska. Po zatwierdzeniu przez URE taryfy spółka obrotu będzie mogła wystąpić do zarządcy rozliczeń o rekompensatę. – W odniesieniu do gospodarstw domowych wysokość rekompensaty będzie różnicą między zatwierdzoną przez prezesa URE taryfą a ceną energii zamrożoną ustawowo – mówił w listopadzie prezes URE w rozmowie z „Parkietem”.