Rada Ministrów zajęła się projektem nowelizacji prawa energetycznego oraz ustawy o odnawialnych źródłach energii, którego autorem jest resort klimatu i środowiska. Dotyczył on m.in. likwidacji tzw. obliga giełdowego, a więc sprzedaży energii elektrycznej i gazu ziemnego na giełdzie. Projekt nie uzyskał pozytywniej rekomendacji rządu. Możliwe, że projekt jeszcze wróci po konsultacjach.
Po co tzw. obligo?
Projekt znoszący tzw. obligo giełdowe został opublikowany i skierowany do konsultacji jeszcze w styczniu zeszłego roku. Teraz, ku zaskoczeniu rynku, rząd go odmroził i skierował na posiedzenie rządu. Zakłada wykreślenie z ustawy – Prawo energetyczne – artykułu, który obliguje przedsiębiorstwa energetyczne zajmujące się wytwarzaniem energii elektrycznej do sprzedaży całej wytworzonej przez nie energii elektrycznej na giełdach towarowych. Tym samym obowiązek sprzedaży przez giełdę miałby zniknąć. Obowiązek zwiększono w 2018 r. z 30 do 100 proc. Miało to poprawić płynność i sytuację odbiorców na rynku energii, ograniczając ewentualne wzrosty cen energii elektrycznej i gazu na rynku hurtowym, niewynikające z czynników wpływających na koszt jej wytworzenia czy pozyskania z rynków sąsiednich. Jednak to, co stało za argumentem wprowadzenia rozwiązań, dzisiaj służy jak argument przeciwko nim. Projekt przygotowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które odpowiada za regulacje energetyczne, ale samo nie darzy projektu entuzjazmem, co było widać choćby w ubiegłorocznych konsultacjach.
Czytaj więcej
Likwidacja obliga giełdowego oznacza spadek płynności na giełdzie. To przełoży się na pogorszenie wyceny ofert kierowanych do klienta końcowego, a co za tym idzie może zwiększyć presję inflacyjną. Przed tym zjawiskiem ostrzega Towarowa Giełda Energii oraz Urząd Regulacji Energetyki zapytane przez naszą redakcje o stanowisko wobec obliga giełdowego.
Złoty środek
Zdaniem Łukasza Batorego, szefa działu energetyki w Kancelarii Modrzejewski i Wspólnicy sp.j., istniejący obecnie obowiązek 100-proc. sprzedaży energii poprzez giełdę był formą zmuszania rynku do rozwoju i deregulacji poprzez zaostrzenie regulacji, a więc wprowadzenie prawnego obowiązku sprzedaży poprzez giełdę całości wytworzonej energii. Jego zdaniem całkowita likwidacja tzw. obliga giełdowego także nie jest dobrym rozwiązaniem. – Potrzebujemy wypośrodkowania rynku między zwiększeniem swobody sprzedawców, optymalizacją a opłacalnością, płynnością i transparentnością rynku. Nasz rynek nie jest jeszcze w pełni płynny i zrównoważony. Optymalnym rozwiązaniem może być nie likwidacja, a zmniejszenie obowiązku giełdowego do poziomu 30–50 proc., a więc porównywalnego do tego, jaki był jeszcze w 2018 r. – zakończył.
Kto mógłby stracić?
Krystian Brymora, analityk BM BDM, podkreślił, że musimy poczekać na nowy projekt, jeśli ten się pojawi, aby ocenić skutki.