W jakim charakterze ma funkcjonować platforma MyInvests? Ma być to głównie platforma crowdfundingu udziałowego?
Nie bez powodu nazywamy siebie platformą inwestycyjną, a nie crowdfundingową. Świadomie chcemy się odróżnić od klasycznych platform crowdfundingowych. Naszym celem jest zapewnienie wysokiej jakości ofert, gdzie projekt podlega analizie finansowej i prawnej, a następnie jest wyceniany. Chcemy wprowadzić najwyższe standardy wprost z dojrzałego rynku kapitałowego, którymi kierują się domy maklerskie czy towarzystwa funduszy inwestycyjnych i przyłożyć je do spółek na wczesnym etapie. Dziś crowdfunding kojarzy się głównie z akcjami kolekcjonerskimi i zbiórkami fanów lokalnego browaru czy klubu piłkarskiego. Naszym celem jest zmienić ten obraz, pokazać, że dobre projekty i należyta staranność przy ich wyborze nie są zarezerwowane wyłącznie dla spółek giełdowych oraz dużych inwestorów. Z tą ideą chcemy dotrzeć do grona mniejszych inwestorów, którzy chcą odnieść rzeczywisty zysk z inwestycji, a nie są w stanie zainwestować kilkuset tysięcy lub więcej.
Kluczowym punktem naszych rozmów ze spółkami jest perspektywa wyjścia z inwestycji, gdyż dążymy do tego, aby spółki na platformie miały przewidywalny i racjonalny horyzont inwestycyjny. Dlatego też bardzo istotne było dla nas zyskanie statusu autoryzowanego doradcy, ponieważ daje to nam możliwość dbania o rozwój spółek i towarzyszenia im także w ramach debiutu giełdowego.
Jak wygląda pozyskiwanie licencji w Estonii? Spółka już ją posiada, czy trwają jeszcze formalności?
Wniosek o licencję złożyliśmy już parę miesięcy temu. Długo rozważaliśmy, w jakiej jurysdykcji wystąpić o zezwolenie, gdyż mimo teoretycznie identycznych przepisów w każdym kraju jest inna „praktyka nadzorcza”. Natomiast nie oznacza to, że w Estonii jest dużo łatwiej. Cały czas jesteśmy w stałym kontakcie z estońską KNF, odpowiadamy na następne serie zapytań, uzupełniamy potrzebne informacje. Zakładamy, że licencję uzyskamy pod koniec I kw. 2023 r.