Zarzuty prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wobec jednej z kilkunastu firm wchodzących w skład holdingu grupy Manufaktura Piwa, Wódki i Wina odsłaniają kolejne okoliczności finansowej pajęczyny, jaką były powiązane wszystkie spółki. Jednocześnie coraz więcej spółek z grupy ma problemy lub stara się o układ z wierzycielami, co okazuje się nie takie proste. W Manufakturze wprawdzie udało się przegłosować częściowo układ, ale właśnie odrzucił go sąd w Krakowie. Kolejne spółki zmagają się z głosowaniem, ale wierzyciele nie są zadowoleni z propozycji układu.
Czytaj więcej
Spółka Palikota zadłużała się na potęgę. Manufaktura Piwa, Wódki i Wina ma... 237 mln zł długów u 1383 wierzycieli. Ma też ciekawą listę zobowiązań innych podmiotów - firma pożyczyła 9 mln zł samemu Palikotowi.
Co zarzuca UOKiK?
– Zarzuty postawiono spółce Polskie Destylarnie, a także osobie zarządzającej spółką, odpowiedzialnej za te praktyki – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. Zawiadomiono też prokuraturę w związku z możliwością popełnienia przestępstwa. Dziewięć miesięcy zajęło UOKiK-owi badanie akcji pożyczkowej „Skarbiec Palikota”, prowadzonej przez spółkę Polskie Destylarnie, by zakwestionować praktyki, które od początku budziły wątpliwości rzecznika finansowego.
Blisko taką kwotę stanowi łączne zadłużenie Manufaktury Piwa, Wódki i Wina na rzecz... 1383 wierzycieli. Spółka pożyczyła 9 mln zł swojemu założycielowi Januszowi Palikotowi
Od maja do końca czerwca 2023 r. „Skarbiec” kusił konsumentów, by udzielali spółce pożyczek na pozornie korzystnych warunkach. Spółka chwaliła się nagrodami w konkursach dla marek alkoholi (BUH, Koźlak), które do niej nie należały. Lepem na naiwnych był też konkurs – wystarczyło wpłacić 499 zł, by wziąć udział w losowaniu samochodu Rolls-Royce Ghost i wycieczek do Marrakeszu, Nowego Jorku i Paryża. Otóż, jak ustalił UOKiK, ów luksusowy samochód, którego cena oscyluje wokół 2 mln zł, nigdy do Destylarni nie należał, a spółka miała go w leasingu. Ale Destylarnie sprytnie to ukryły – nigdy nie rozstrzygnęły tego losowania. Samochód trafił na licytację poleasingową z ceną 1,9 mln zł. Spółka podczas akcji pożyczkowej sugerowała też, w sposób według UOKiK nieuprawniony, że działa w ramach crowdfundingu pożyczkowego, a środki gromadzi na cele inwestycyjne, m.in. na podbicie rynku amerykańskiego. Tymczasem z pożyczek spłacała długi. Według doniesień medialnych „Skarbiec Palikota” zebrał niewiele więcej, niż był wart samochód, bo około 2,2 mln zł. W czerwcu spółka przestała spłacać zobowiązania. Dziś grozi jej kara do 10 proc. obrotu z 2023 r., a osobie zarządzającej (w zarządzie jest Janusz Palikot) – za umyślne dopuszczenie do naruszeń zbiorowych interesów konsumentów – kara do 2 mln zł.