Takie podejście zirytowało akcjonariuszy, którzy wzięli udział w emisji na początku 2021 r. i liczyli na to, że wraz z planowanym na przełomie 2022/2023 r. debiutem będą mogli wyjść z inwestycji. Jak zapatruje się na to firma oraz przedstawiciele branży?
Nowa rzeczywistość
Swoje podejście przedstawiciele CanPoland argumentują m.in. chęcią pozyskania kapitału oraz dostosowaniem się do nowej rynkowej rzeczywistości. – Emisja crowdfundingowa odbywała się w zupełnie innych warunkach rynkowych niż te, z którymi mierzymy się dzisiaj i jeśli nie chcemy całkowicie zmieniać naszych planów, musimy się dostosować do nowej, dużo trudniejszej sytuacji. Firmy najczęściej wchodzą na giełdę głównie po kapitał lub aby dotychczasowi akcjonariusze mogli wyjść z inwestycji. Naszym celem jest przede wszystkim pozyskanie dodatkowego kapitału – wyjaśnia „Parkietowi" Bartłomiej Wasilewski, prezes CanPoland.
Wspomniane aspekty mają prowadzić do tego, że podczas debiutu 12-miesięcznym lock-upem objęte będą wszystkie akcje oprócz tych przeznaczonych dla nowych inwestorów. – Planujemy objąć lock-upem wszystkie serie akcji planowane do wprowadzenia do obrotu, z wyjątkiem serii H, czyli serii dla nowych inwestorów. Poszliśmy za radą doradców z domu maklerskiego, braliśmy pod uwagę możliwe oczekiwania inwestorów kwalifikowanych, instytucjonalnych czy funduszy inwestycyjnych, którzy zgodnie z przewidywaniami mieliby przy tej formie i wielkości emisji objąć większą część emisji serii H – dodał Wasilewski.
Warto jednak podkreślić, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, a analizy trwają. – Jesteśmy otwarci na merytoryczne argumenty, dlatego z uwagą się w nie wsłuchujemy i analizujemy je. Zgodnie z naszymi zapowiedziami w ciągu kilku tygodni wrócimy z naszą decyzją w tej sprawie. Pragnę jednak podkreślić, że w pierwszej kolejności ważniejsza do podjęcia jest decyzja o właściwym momencie samego debiutu, a jeżeli sytuacja na rykach kapitałowych nie wróci do względnej normalności, będziemy ją przesuwali – podkreślił prezes CanPoland.
Nadejdzie „rozjuszona podaż"?
Przedstawiciele rynku podkreślają, że w takich przypadkach nie da się z góry do końca określić, czy postępowanie firmy jest dobre czy złe. – Z punktu widzenia powodzenia nowej, planowanej emisji akcji, postępowanie spółki jest w jakimś stopniu zrozumiałe – ograniczenie free float ma wpływ na powodzenie nowej emisji. Jeżeli cena emisyjna w nowej ofercie ma być istotnie wyższa niż w ofercie crowdfundingowej i oferta kierowana będzie do dużych inwestorów profesjonalnych, to rzeczywiście często tacy inwestorzy wymagają, aby akcje dużo tańsze były objęte lock-upem – skomentował Sebastian Huczek, wiceprezes DM INC, odpowiedzialny za platformę crowdfundingową CrowdConnect.