Wyniki finansowe grupy kapitałowej Azoty cały czas znajdują się pod dużą presją wysokich i zmiennych cen surowców, ograniczonego popytu na większość produktów i rosnącej konkurencji firm azjatyckich. Koncern informuje, że w biznesie nawozów we wcześniejszych okresach obserwował trend dokonywania zakupów na zapas. Teraz jest on niewidoczny.
O dalszych zakupach nawozów będą przede wszystkim decydować ceny płodów rolnych, które mają odbicie w opłacalności działalności rolników. Tymczasem w połowie października wznowiono produkcję większości instalacji zatrzymanych pod koniec sierpnia. Co więcej nawozy oferowane są przez Azoty w najniższych cenach w UE. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy grupa będzie na nich zarabiać? Według zarządu kluczowa jest w tym biznesie wysokość i stabilności cen gazu ziemnego. Gdyby koszty jego zakupu utrzymały się na obecnych poziomach, to obowiązujące na rynku ceny nawozów powinny w końcówce roku pozwolić na osiągniecie zysku.
Azoty szacują, że obecnie w całej UE zakłady nawozowe pracują z połową zdolności wytwórczych. Sytuacja jest jednak bardzo dynamiczna i za chwilę może się okazać, że wykorzystanie mocy jest na innym poziomie. Spadające w ostatnich tygodniach ceny gazu przyczyniają się do wznawiania produkcji przez niektóre firmy.
W III kwartale kluczowy dla Azotów wskaźnik, czyli EBITDA, po odjęciu zdarzeń jednorazowych, zanotował istotny spadek. Chodzi o nieoczekiwane wpływy ze sprzedaży praw do emisji CO2 i odsprzedaż energii elektrycznej niezużytej w produkcji, co z kolei związane było z zatrzymaniem części instalacji. Ponadto na wyniki koncernu duży pośredni wpływ miała zbrojna agresja Rosji na Ukrainę, co doprowadziło do dużych zwyżek i zmienności cen surowców oraz związanego z tym wzrostu kosztów działalności. W efekcie podczas czwartkowej sesji akcje Azotów mocno traciły na wartości. Rano handlowano nimi nawet po 32,5 zł, co oznaczało spadek kursu o 7,2 proc.