Polska znajduje się pośrodku stawki, jeśli chodzi o siłę nabywczą konsumentów z rynku mieszkaniowego, tak przynajmniej było w ubiegłym roku – wynika z raportu Deloitte „Property Index”. Zdaniem ekspertów jednym z najbardziej reprezentatywnych wskaźników jest to, ile średnich rocznych wynagrodzeń brutto potrzeba na zakup nowego mieszkania o średniej powierzchni 70 mkw. W Polsce w 2021 r. było to 7,8 rocznej pensji.

Najgorsza pod tym względem sytuacja panowała u naszych południowych sąsiadów: w Czechach wskaźnik to 13,3, a na Słowacji 12,8. Na drugim biegunie znalazły się Belgia ze wskaźnikiem 4,5 oraz Norwegia z wynikiem 4,4. Jak zaznaczyli eksperci Deloitte, wraz z postępującą inflacją pozycja Polski może w nadchodzących czasie się zmienić.

– Na pogarszające się ogólne nastroje w sektorze mieszkaniowym w Polsce wpływ mają szybko rosnąca inflacja i niepewność spowodowana wojną w Ukrainie. Jednym z największych wyzwań branży w tym roku jest wzrost kosztów budowy. Co więcej, podwyżki stóp procentowych i nowe regulacje dotyczące kredytów hipotecznych doprowadziły do widocznego spadku sprzedaży mieszkań – powiedział Dominik Stojek, partner i lider sektora nieruchomości w Polsce w Deloitte.

– Choć na razie nowa podaż pozostaje względnie stabilna, w nadchodzących miesiącach możemy spodziewać się rosnących kosztów najmu i wyższych cen mieszkań, a także mniejszej dostępności nowych lokali dla kupujących – dodał.

W ujęciu nominalnym średnia cena mieszkania w Polsce wynosiła 1729 euro za mkw., o ponad 9 proc. więcej niż w poprzedniej edycji raportu. Najdrożej nominalnie było w Wielkiej Brytanii, gdzie średnia stawka wyniosła 4905 euro. W grupie miast przewodził Paryż ze stawką 13,6 tys. euro, w Warszawie 2,4 tys. Jak zaznaczyli eksperci Deloitte, branża w całej Europie stanęła przed nowymi wyzwaniami, na średnią cenę transakcyjną wpływ miały m.in. gwałtownie rosnące koszty energii, ceny materiałów budowlanych i koszty pracy.