Podwyżki stóp przełożyły się na wyższe kupony obligacji korporacyjnych. Jakie są perspektywy tej części długu?
Zacznijmy od tego, że polski sektor bankowy był zawsze strukturalnie nadpłynny, ale w wyniku pandemii i działań NBP jego nadpłynność zwiększyła się kilkukrotnie. W związku z tym bankom komercyjnym nie zależy dzisiaj na pozyskiwaniu finansowania depozytowego. Mamy do czynienia z historycznie dużą różnicą pomiędzy ofertą bankową a wysokościami stawek WIBOR. Na marginesie, różnica między trzymiesięcznym a sześciomiesięcznym WIBOR-em także jest historycznie wysoka, co jest ważne z punktu widzenia krótkoterminowych inwestycji w papiery korporacyjne. Bieżąca rentowność obligacji opartej na sześciomiesięcznej stawce WIBOR jest wyższa o kilkadziesiąt pkt bazowych. Z naszej perspektywy kluczowe jest to, że oferta rynkowa produktów opartych na WIBOR, nie tylko emitowanych przez firmy, stała się bardzo atrakcyjna względem oferty bankowej. I widać to już w decyzjach klientów, gdy spojrzymy na rynek Catalyst czy też nowe emisje skierowane do inwestorów detalicznych. Popyt jest ogromny.
A jednak fundusze obligacji korporacyjnych przez długi czas miały umorzenia, w styczniu zaś napływy były śladowe? Dlaczego?
To trochę inny temat. Obecnie za ofertami publicznymi obligacji stoją firmy dobrze znane inwestorom detalicznym. Wzrost zainteresowania inwestorów ofertą funduszową nastąpi pewnie w połowie roku, kiedy zrealizuje się potencjał dobrych wyników wraz z tzw. resetem kuponów. W naszym funduszu na koniec I półrocza zeszłego roku 91 proc. aktywów stanowiły polskie obligacje korporacyjne. Alternatywne produkty do naszego często są funduszami obligacji korporacyjnych tylko z nazwy, a duża część aktywów lokowana jest np. w polskie obligacje skarbowe. To może być główna przyczyna niskiego zainteresowania klientów i zeszłorocznych wyników. My największy potencjał widzimy w papierach dłużnych małych i średnich spółek. Rozumiem jednak, że w strukturze otwartej funduszu zarządzanie strukturą aktywów i płynnością wymaga od zarządzającego innego podejścia.
Według ostatnich danych większość aktywów funduszu, którym pan zarządza, stanowią papiery deweloperów. Po latach hossy rynek ten zdaje się wyhamowywać? Czy deweloperzy będą w stanie realizować rosnące zobowiązania z wyemitowanego długu?
Profil funduszu oddaje strukturę branżową na rynku Catalyst. Dziś wśród emitentów przeważają właśnie firmy budowlane i deweloperskie. Spółki z tych sektorów są mniej chętnie finansowane przez banki. Ponadto charakterystyka rynku obligacji korporacyjnych dobrze wpisuje się w cykle inwestycyjne firm z branży budowlanej, które trwają od trzech do pięciu lat. Jeśli chodzi o deweloperów, nie mam obaw. Główne miasta w Polsce rozwijają się, a trend pracy zdalnej jest na tyle niewielki, że nie spowoduje problemów z biurowcami. Temat pandemii i jej wpływu na rynek jest już raczej za nami. Z kolei deweloperzy mieszkaniowi wyciągnęli wnioski z poprzedniego kryzysu, nie przeinwestowują, czy też nie akumulują nadmiernego banku ziemi. Znakiem zapytania jest w ich przypadku oczywiście popyt oraz to, czy zwyżki stóp procentowych przełożą się na spadki liczby sprzedawanych mieszkań. Rynek zapewne zwolni, ale nie spodziewałbym się spadku cen mieszkań, ale raczej stabilizacji na obecnych wysokich poziomach.