– To nasz plan. Obecnie wydaje się on realny – mówi Karol Antkowiak, wiceprezes budowlanej firmy. Gant szacuje, że w maju znalazł klientów na 50 mieszkań. To oznacza, że po pięciu miesiącach sprzedaż zbliżyła się do 290 lokali. Na koniec marca było to 171 mieszkań.
– Sprzedaż spada, bo nasza oferta gotowych mieszkań sukcesywnie maleje – dodaje Henryk Feliks, wiceprezes Ganta. Zapewnia, że spółka nie zamierza iść na wojnę cenową z innymi deweloperami. Jest wierna swojej strategii, która odradza uruchamianie projektów, które nie gwarantują 1 tys. zł zysku z 1 mkw. Nie udało się to tylko w przypadku Osiedla Przylesie w Opolu. Kompleks 176 mieszkań (I etap projektu) cieszy się zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem od zakładanego.
– W pewien sposób sparzyliśmy się w Opolu, dlatego sprzedajemy taniej wspomniane lokale. Podkreślam jednak, że do nich nie dokładamy – wskazuje Feliks. Zarząd Ganta rozważa cztery nowe projekty.
Sztandarowym jest budowa osiedla mieszkaniowego przy ul. Sokołowskiej w Warszawie (szacowana powierzchnia użytkowo-mieszkaniowa to ponad 50 tys. mkw.). Pozostałe trzy mniejsze inwestycje zlokalizowane będą we Wrocławiu, Bogatyni i Żernikach Małych. Firma rozpoczęła już negocjacje z bankami w sprawie finansowania nowych przedsięwzięć. Dodatkowo Gant rozważa przejęcie co najmniej dwóch projektów deweloperskich.
Chodzi o osiedle mieszkaniowe w Krakowie (ponad 20 tys. mkw. powierzchni użytkowo-mieszkaniowej) oraz biurowiec we Wrocławiu. Płatność za oba projekty ma być uregulowana akcjami własnymi. Na jakich warunkach? – Wciąż prowadzimy negocjacje w tej sprawie. O podjęcie ostatecznej decyzji poprosimy naszych akcjonariuszy na walnym zgromadzeniu – odpowiada Feliks. Z wcześniejszych informacji wynikało, że firma zamierza wycenić akcje własne po cenie wyższej od giełdowej. Wczoraj akcje spółki kosztowały 25,30 zł, po 2,4 proc. wzroście.