Jak napisaliśmy wczoraj, na wniosek funduszu Pioneer urząd analizuje już – pod względem zgodności z obowiązkami informacyjnymi – sprawę pożyczek udzielanych przez Yawal innym spółkom w latach 2008 i 2009. – Jeśli w toku wyjaśniania sprawy obowiązków informacyjnych znajdziemy dowody, że w prospekcie znajdowały się nieprawdziwe informacje, podejmiemy kroki – zapowiada Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.
W prospekcie Yawal napisał, że pieniądze będą lokowane w bankach lub bezpiecznych instrumentach dłużnych. Czy za takie lokaty można uznać weksle i pożyczki? Jeden z pożyczkobiorców, Luxplast, ogłosił upadłość i Yawal ma do ściągnięcia 2,5 mln zł. Od Edmunda Mzyka, prezesa i największego udziałowca Yawalu, nie otrzymaliśmy wczoraj komentarza.
Z punktu widzenia akcjonariuszy emisja i sfinansowane dzięki niej inwestycje okazały się klapą. Yawal pozyskał 71,7 mln zł (sprzedał papiery po 35,5 zł). W czerwcu 2008 roku wydał 3,7 mln zł na działkę pod nowy zakład (teraz boryka się z przerostem mocy). Pół roku później kupił (jak się okazało, nierentowną) spółkę Final za 62,5 mln zł; środki na zakup pozyskał z emisji (41 mln zł) oraz kredytu. Później zarząd uznał, że cele emisyjne zostały osiągnięte, dlatego pozostałe wpływy z emisji (25,2 mln zł) zostały przeznaczone na buy back. Do końca 2009 roku Yawal wydał na zakup 900 tys. walorów 14,9 mln zł (średnia cena skupu to 16,5 zł).
Jak podał „Puls Biznesu”, Yawal w III kwartale 2008 roku pożyczył 22 mln zł Gammie, Werderowi i Siluencie – podmiotom, w organach których zasiadała rodzina Mzyków oraz ówczesny prezes Yawalu. Pożyczki posłużyły do zakupu akcji Pagedu od Karoliny FIZ, którego certyfikaty miał Yawal. Firma straciła na spadku wyceny certyfikatów, ale pożyczkobiorcy zarobili na późniejszym wzroście kursu akcji Pagedu.