Kiedy skończy się frankowe tsunami? Raczej później niż wcześniej

Fala nowych pozwów w sprawie kredytów CHF zdaje się powoli opadać – wynika z danych prezentowanych przez banki. Równie dobrze można jednak znaleźć przesłanki, że problem odżyje na nowo.

Publikacja: 26.08.2024 06:00

Kiedy skończy się frankowe tsunami? Raczej później niż wcześniej

Foto: Adobe Stock

Od momentu słynnego wyroku TSUE z czerwca 2023 r. frankowicze złożyli ok. 38 tys. nowych pozwów przeciwko bankom – wynika z analizy „Parkietu” danych podawanych przez siedem banków notowanych na warszawskiej giełdzie. Rok wcześniej (w okresie II kw. 2022 r. – II kw. 2023 r.) było ok. 29,8 tys. Wyraźnie widać więc, że wizja darmowego kredytu podziałała na wyobraźnię posiadaczy kredytów CHF i przyspieszyła ich decyzje o wejściu na ścieżkę sądową.

Jednocześnie same banki podkreślają, że szczyt fali nowych pozwów jest już chyba za nami. Nasza analiza pokazuje zaś, że rzeczywiście najwięcej spraw wpłynęło do sądów w III i IV kwartale minionego roku – po ponad 10 tys., w II kwartale bieżącego roku było ich trochę mniej – ok. 8,2 tys.

Kiedy zacznie opadać fala pozwów frankowych

Jakie wnioski na przyszłość można wyciągnąć z tych danych? Czy frankowe tsunami, które jest obecnie najważniejszym ryzykiem dla stabilności finansowej polskiego sektora bankowego, naprawdę zaczyna się kończyć i banki mogą zacząć myśleć o tym z coraz większym spokojem? Czy może to tylko cisza przed kolejną burzą?

Odpowiedź wcale nie jest prosta, w statystykach można znaleźć argumenty potwierdzające zarówno jedną, jak i drugą tezę.

– Jeśli chodzi o falę nowych pozwów, zdaje się ona rzeczywiście powoli opadać, choć wolniej, niż można się było spodziewać kwartał wcześniej – komentuje Kamil Stolarski, analityk Santander Biuro Maklerskie. – Przyjmuję taki scenariusz rozwoju sytuacji, w którym w kolejnych kwartałach będziemy obserwować stopniowe spadki napływu nowych spraw, z przyspieszeniem tych spadków może w przyszłym roku – ocenia Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Ile kredytów CHF mają Polacy

Taki scenariusz opiera się na założeniu, że nie będzie już nowych wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej czy polskiego Sądu Najwyższego, które byłyby jeszcze bardziej korzystne dla frankowiczów i byłyby mocno nagłaśniane medialnie. Poza tym, jak wskazują eksperci, w ogóle szybko kurczy się liczba aktywnych, jeszcze spłacanych przez klientów kredytów CHF. Tym samym zmniejsza się (przynajmniej teoretycznie) pula potencjalnych pozwów.

Z danych KNF wynika, że na koniec czerwca w „bilansach” banków było jeszcze 220 tys. aktywnych hipotek frankowych. Szacując, że ok. 169 tys. z nich już jest objętych pozwami, zostaje więc 51 tys. kredytobiorców, którzy nie podjęli działań zmierzających do redukcji zadłużenia ani w wyniku ugody z bankiem, ani unieważnienia umowy na drodze sądowej. Rok wcześniej takich osób mogło być ok. 147 tys.

Dobrze to widać też w poszczególnych bankach, które analizujemy, choć trzeba przyznać, że tego typu danych jest wyjątkowo mało. Przykładowo mBank podaje, że liczba aktywnych kredytów na koniec II kw. br. wynosiła ok. 23,5 tys., z czego 74 proc. znajdowało się w sądzie. Pozostało więc 6,1 tys. hipotek bez żadnych decyzji wobec 10,1 tys. na koniec grudnia 2023 r. W PKO BP może być ich obecnie ok. 23 tys., a w Banku Pekao – ok. 5,6 tys. (ale nie ma porównania z wcześniejszymi okresami).

Spłacone kredyty też można zaskarżyć

– Gdyby frankowy problem dotyczył tylko aktywnych umów, bylibyśmy coraz bliżej końca – komentuje Michał Sobolewski. – Ale niestety, w grę wchodzą jeszcze kredyty już spłacone. A to, jak się zachowają kredytobiorcy, którzy już zamknęli swoje rozliczania z bankiem, jest wielką niewiadomą – zaznacza Sobolewski.

– Teoretycznie na razie takich spraw nie ma dużo – zauważa też Kamil Stolarski. – Jednak ich dynamika jest niepokojąca. Zakładaliśmy, że liczba pozwów na spłaconym portfelu będzie spadać, a okazało się, że jednak rośnie, i to mocno – podkreśla Stolarski.

Jak to wygląda w liczbach? Trudno o dokładne dane, ale znowu sięgając po przykład mBanku (który stara się być w kwestiach frankowych jak najbardziej szczegółowy), mowa o podwojeniu się tego typu nowych spraw sądowych w ciągu roku. W II kwartale 2024 r. wniesiono ich 504, rok wcześniej – 213. Z kolei Millennium informuje, że na koniec II kw. br. pozwów wobec spłaconych kredytów było ok. 2,93 tys. wobec 2,26 tys. na koniec IV kw. ub.r., w Pekao – odpowiednio – 1,9 tys. i 1 tys., a w PKO BP – 6 tys. oraz 3,6 tys.

Czytaj więcej

Nie tylko frankowicze walczą z bankami. Przybywa sporów o WIBOR

Ile saga frankowa kosztuje banki

Z punktu widzenia banków oczekiwany koniec frankowego tornado jest o tyle istotny, że oznaczałby kres ogromnych kosztów obciążających zyski, ryzyka prawnego kredytów frankowych. W raporcie z czerwca br. Komitet Stabilności Finansowej wylicza, że tylko na koniec grudnia ub.r. łączna kwota utworzonych rezerw na ten cel wyniosła ok. 75 mld zł (z czego kilkanaście miliardów zostało już wykorzystanych na pokrycie kosztów prawomocnych wyroków sądowych oraz ugód zawartych z kredytobiorcami).

W pierwszej połowie tego roku koszty ryzyka frankowego w siedmiu analizowanych bankach zmniejszyły się do 7,8 mld zł wobec 10,7 mld zł rok wcześniej. – Jednak jeszcze nie można jednoznacznie stwierdzić, że proces zawiązywania rezerw może istotnie spowolnić w najbliższym czasie – zastrzega KSF w swojej publikacji.

Ponad 100 proc. rezerw wobec portfela

– Większość banków ocenia, że jeszcze w tym roku konieczne będą dalsze rezerwy, czasami nawet znaczne. Być może w kolejnych kwartałach można pomyśleć o ich zmniejszeniu, ale tak naprawdę nikt nie ma pewności co dalej. Wszystko zależy od decyzji, jakie podejmować będą klienci – zaznacza Michał Sobolewski.

Ciekawe przy tym, że we wszystkich już analizowanych przez nas bankach poziom pokrycia rezerwami portfela aktywnych kredytów CHF sięgnął już 100 proc. Do tej grupy dołączyli już nawet dotychczasowi maruderzy, czyli Santander BP, Millennium i PKO BP. Największe koszty problemu frankowego w relacji do wartości portfela ponosi Pekao – 136 proc., a na drugie miejsce wskoczył mBank – 130 proc.

Czy ugody są atrakcyjne dla klientów

Warto dodać, że całkiem dynamicznie przybywa też ugód zawieranych z frankowiczami. Z naszej analizy wynika, że łącznie dla siedmiu banków giełdowych ich liczba przekroczyła już 104 tys. To o 9 proc. więcej niż kwartał wcześniej i o 52 proc. niż rok wcześniej.

Największy wzrost rok do roku widać w bankach, które zaczęły oferować polubowne porozumienie stosunkowo niedawno, ale przybywa ich również tam, gdzie są one dostępne od kilku lat.

Zdaniem analityków część banków uatrakcyjnia swoje propozycje ugodowe na tyle, że stają się one niemal tak opłacalne finansowo jak unieważnienie umowy w efekcie rozstrzygnięcia sądowego. Z drugiej strony kwartał do kwartału liczba nowych podpisywanych ugód jednak spada. To pokazuje, że potencjał do dalszych wzrostów też się tu wyczerpuje.

Banki
PKO BP zawalczy o klientów cyfrową hipoteką
Banki
Bank PKO BP zarobił cztery razy więcej niż rok temu
Banki
Bankowcy podzieleni. Co się stanie w Jackson Hole?
Banki
Rekordowe 40 mld zł zysku banków w tym roku? To całkiem realne
Banki
Zysk netto grupy BOŚ w I półroczu spadł do 50,2 mln zł
Banki
Banki wróciły do łask inwestorów. Alior ciągnie indeks w górę