UKNF już od dawna zwraca uwagę, że należy zmniejszyć różnicę w cenie między hipotekami o zmiennym i stałym oprocentowaniu. Teraz raty tych drugich są wyższe, co zniechęca klientów do ich zaciągania mimo większego bezpieczeństwa niż kredytów o zmiennym oprocentowaniu.
Zmienna stopa zdrożeje?
Polski rynek, odmiennie niż większość innych europejskich, jest zdominowany przez hipoteki o zmiennym oprocentowaniu. Te o stałym na koniec 2020 r. były warte tylko 8,4 mld zł i stanowiły 1,8 proc. wartości wszystkich kredytów mieszkaniowych brutto w Polsce. Mimo że zgodnie z obowiązującymi od lipca wymogami rekomendacji S wszystkie banki mają już w ofercie hipoteki o stałej stopie, to ostatnio sprzedaż takich kredytów jest wręcz śladowa.
Jeden z powodów to fakt, że raty hipotek o stałej stopie są wyższe o około 10 proc. niż o zmiennej, a klienci, wybierając kredyt, patrzą głównie na ten aspekt. Jednym z powodów wyższej ceny jest to, że polskie banki w niedostatecznym stopniu finansują się długoterminowymi źródłami o stałej stopie. Dlatego UKNF w przesłanym nam komunikacie zwraca uwagę, że rozpoczął prace nad reformą warunków emisji listów zastawnych, czyli narzędzia umożliwiającego bankom zarządzanie ryzykiem stopy procentowej na dużą skalę, przez co ułatwiają oferowanie kredytów o stałej stopie na atrakcyjnych warunkach (szczególnie dotyczy to stałej stopy obowiązującej w całym okresie trwania kredytu, a nie tylko przez pięć czy siedem lat jak teraz).
UKNF monitoruje sytuację w poszczególnych bankach i w sektorze z powodu dużej akcji kredytowej o zmiennym oprocentowaniu w otoczeniu niskich stóp. Ich podwyżka może być szczególnie dotkliwa dla osób, które zaciągnęły złotowy kredyt mieszkaniowy w pandemii, a szczególnie od wiosny 2020 r., gdy obniżono stopy niemal do zera. Od początku czerwca 2020 r. do końca września 2021 r. banki udzieliły 331 tys. hipotek wartych 103 mld zł (cały portfel złotowych hipotek w polskich bankach jest wart 390 mld zł).