4. Tak stymulującego otoczenia rynkowego nie było od II wojny światowej
Alan Witczak, Zarządzający Funduszami, VIG/C-QUADRAT TFI
Na inny pozytywny sygnał zza oceanu uwagę zwraca Alan Witczak z towarzystwa VIG/C-QUADRAT TFI. Wskazuje on na wykres obrazujący różnice pomiędzy relacją deficytu budżetowego do amerykańskiego PKB a średnioroczną stopą bezrobocia. Według niego są to dwa czynniki kluczowe dla oceny, czy otoczenie makroekonomiczne jest stymulujące czy hamujące.
- Im wyższy deficyt budżetowy i im niższa stopa bezrobocia, tym otoczenie dla rynku akcji jest lepsze – tłumaczy zarządzający.
Przykładowo w 2014 r. deficyt budżetowy wyniósł 2,8 proc., a średnia stopa bezrobocia 6,2 proc., co daje różnicę sięgającą minus 3,4 proc. Tymczasem w 2023 r., deficyt wyniósł 6,2 proc, a średnia stopa bezrobocia 3,6 proc., co daje różnicę w wysokości 2,6 proc. Jaki wniosek płynie z takiego wykresu?
- Otóż od 1948 r. nie obserwowaliśmy tak mocno stymulującego otoczenia gospodarczego jak obecne, a co ważniejsze zgodnie z projekcjami Kongresowego Biura Budżetowego (CBO) takie otoczenie utrzyma się w kolejnych latach – zauważa Witczak.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
5. „Normalne” stopy, czyli jakie?
Adam Łukojć, kierownik ds. portfeli akcji w TFI Allianz
Tym, czego za stymulujące zdecydowanie uznać nie można, jest jednak polityka pieniężna. Adam Łukojć z TFI Allianz przygotował wykres przedstawiający realne stopy procentowe w USA i w strefie euro (rozumiane jako różnica między główną stopą banku centralnego a inflacją CPI za ostatni rok). Jak zauważa specjalista, po głębokim spadku inflacji część obserwatorów ogłosiła, że wracamy do normalności, przy czym według nich normalne miałyby być stopy wyraźnie przewyższające inflację, czyli wynoszące kilka procent.
- Jednak w ciągu ostatnich dwudziestu lat realne stopy procentowe generalnie były ujemne – średnio wynosiły około -1 proc. Nawet przy pominięciu okresu po wybuchu pandemii realne stopy wynosiły średnio około -0,5 proc. – oblicza Łukojć.
Czy więc realne stopy są obecnie na „normalnym” poziomie? Czy może jednak doświadczenia z ostatnich 20 lat pokazują, że normalne są raczej ujemne realne stopy? Za tą drugą hipotezą przemawiałby fakt, że mówimy o długim okresie, w którym w krajach rozwiniętych gromadził się kapitał, nie niszczony wojnami czy kataklizmami.
- Być może spadek dochodów z kapitału (czyli spadek realnej stopy procentowej) w ostatnich dekadach jest więc uzasadniony. Jeśli faktycznie tak jest, to obecne wysokie dodatnie stopy są wyjątkiem, a nie regułą – wskazuje ekspert TFI Allianz.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
6. Koniunktura w USA wskaże, gdzie jesteśmy w cyklu rotacji aktywów
Sobiesław Kozłowski, szef działu analiz w Noble Securities
Temu, jak koszt pieniądza kształtuje się w obecnym cyklu koniunkturalnym i co to oznacza dla inwestorów, postanowił się przyjrzeć Sobiesław Kozłowski z Noble Securities. Jak zauważa specjalista, zaskoczeniem tego roku jest mocna kondycja gospodarki USA, a to przekłada się na silne zwyżki notowań amerykańskich akcji oraz na komfortową sytuację Fedu.
Efektem tego są według niego oczekiwania późniejszego rozpoczęcia cyklu obniżek stopy referencyjnej za oceanem oraz silny wzrost rentowności tamtejszych obligacji 10-letnich. W konsekwencji nasilają się obawy o uporczywość inflacji i silne zwyżki notowań surowców, czego przykładem jest hossa w cenach miedzi czy spekulacyjne zwyżki cen kakao.
- Gdyby obawy o inflację odpuściły, to obligacje skarbowe państw wchodzących w cykl obniżek stóp byłyby preferowaną inwestycją w cyklu rotacji aktywów, a nastawienie do akcji oraz surowców by się pogorszyło – twierdzi Kozłowski.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
7. Schłodzenie rynku pracy wesprze nastroje inwestorów?
Michał Krajczewski, szef zespołu doradztwa w BM BNP Paribas
Nieco inaczej skutki osłabnięcia presji inflacyjnej (a dokładniej schłodzenia koniunktury na amerykańskim rynku pracy) widzi jednak Michał Krajczewski z BM BNP Paribas. Jak zauważa specjalista, wyższe od oczekiwań dane inflacyjne z USA są jedną z głównych kwestii, na jakich koncentrują się obecnie rynki finansowe.
- Trzy miesiące pod rząd odczyty CPI wypadały powyżej prognoz, a co równie istotne widzimy przyspieszenie tzw. inflacji supercore (czyli inflacji bazowej cen usług z wyłączeniem kosztów zamieszkania) – zauważa szef zespołu doradztwa w BM BNP Paribas.
Fed bez jastrzębiego zwrotu
Rynek dosyć mocno oczekiwał tego, że po serii inflacyjnych odczytów czeka nas wyraźnie jastrzębi zwrot ze strony Rezerwy Federalnej.
Dlaczego inflacja supercore jest ważna? Zgodnie z wypowiedziami prezesa Fedu jest to jedna z pilniej śledzonych przez tę instytucję miar presji cenowej. Inflacja w usługach z pominięciem cen żywności, energii i kosztów zamieszkania – bo o nią właśnie chodzi – jest kluczowa przy wyznaczaniu kierunku polityki Fedu. Jak zauważa Krajczewski, inwestorzy obawiają się, że wyraźne odbicie inflacji supercore może pokrzyżować wcześniejsze zapowiedzi Fedu i oczekiwania inwestorów odnośnie obniżek stóp procentowych w USA w tym roku.
- Ta rekalibracja oczekiwań była przyczyną kwietniowej korekty na rynkach akcji. Możliwe jednak, że postępujące schładzanie sytuacji na amerykańskim rynku pracy, widoczne w spowalniającym wzroście wynagrodzeń, za pewien czas przełoży się także na niższą dynamikę inflacji supercore, co poprawiło by nastroje inwestorów – przewiduje ekspert.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
8. Słabość rynku pracy źle wróży konsumpcji
Marcin Sulewski, ekonomista w IPOPEMA Securities
Tymczasem zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja na polskim rynku pracy. Jak zauważa Marcin Sulewski z IPOPEMA Securities, w sektorze przedsiębiorstw utrzymuje się słaby popyt na pracę. Miesięczne zmiany zatrudnienia od początku 2024 r. są słabsze niż wieloletnia średnia, a sytuacja ta utrzymywała się również przez większą część ubiegłego roku.
- Wygląda na to, że krajowe firmy wstrzymują się z zatrudnianiem nowych pracowników, widząc słaby popyt na swoje produkty i usługi ze strony zagranicy – wnioskuje ekonomista.
Jego zdaniem schłodzenie sytuacji na rynku pracy i spadek siły negocjacyjnej pracowników może skutkować ich podwyższoną ostrożnością, jeśli chodzi o aktywność zakupową. Jak dodaje Sulewski, razem z zakładanym przez niego do końca 2024 r. brakiem obniżek stóp NBP może to oznaczać, że tempo ożywienia konsumpcji prywatnej będzie w tym roku słabsze od wieloletniej średniej.
MAKROEKONOMIA/EUROPA
9. To już nie ta sama Unia co 20 lat temu
Prof. Jacek Tomkiewicz, dziekan Kolegium Finansów i Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego
Jeśli jednak oderwiemy wzrok od cyklu koniunkturalnego – a dobrą okazję do tego daje okrągła rocznicy wejścia Polski do UE – to wyniki krajowej gospodarki trzeba uznać za imponujące. Prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego poleca się przyjrzeć ewolucji struktury gospodarczej bloku.
- Wyraźnie widać, że rola tzw. „Nowej UE” w gospodarce Wspólnoty się zwiększa – jej udział zbliża się już do 20 proc. – zauważa ekonomista.
Jak przyznaje wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, w pewnej mierze jest to efekt decyzji politycznych - po 2007 do UE dołączyły Rumunia, Bułgaria i Chorwacja, a opuściła ją Wielka Brytania. Jednak wykres dobitnie pokazuje też, że nowi członkowie szybko się rozwijają. Prof. Tomkiewicz zwraca uwagę, że wyjątkowo dobrze radzi sobie Polska, a to oznacza zdecydowany wzrost naszej siły gospodarczej.
RYNKI/ŚWIAT
10. Pomarańczowa hossa niebawem powróci
Wojciech Szymon Kowalski, ekonomista
Wróćmy jednak do rynków finansowych, a konkretnie do wspomnianych przez Sobiesława Kozłowskiego z Noble Securities ostatnich zwyżek cen surowców. Na przekór zachowaniu indeksów od połowy lutego w tendencji bocznej tkwią notowania mrożonego koncentratu soku pomarańczowego, jednak zdaniem ekonomisty Wojciecha Szymona Kowalskiego teraz pojawiły się nadzieje na ponowne ożywienie.
- Ostatnia flauta to tylko przerwa w obserwowanej od początku tej dekady silnej tendencji wzrostowej, w czasie której notowania surowca wzrosły o 300 proc. – ocenia ekspert, według którego przyczyny korekty upatrywać należy w dwóch czynnikach.
Po pierwsze, w prognozach zwiększonych zbiorów w USA i Meksyku, które powinny zrównoważyć spodziewany spadek podaży z Brazylii. Po drugie, w fakcie, że w ostatnich miesiącach gorący pieniądz zaangażowany był na innych rynkach towarowych, zwłaszcza na rynku kakao. Tymczasem za długoterminową hossą według Kowalskiego wcale nie stoi wzrost popytu – bo ten jest dość stabilny – lecz plagi chorób wyniszczających od przełomu dekad w zastraszającym tempie plantacje Florydy.
- Floryda, która jeszcze dziesięć lat temu produkowała dwa razy więcej cytrusów niż Kalifornia, obecnie dostarcza ich od niej o połowę mniej. USA z eksportera stały się importerem netto i bazują na dostawach z odpowiadającej za trzy czwarte globalnej podaży Brazylii – wskazuje ekonomista.
Ta ostatnia nie zapewnia jednak jego zdaniem przewidywalności i stabilności dostaw płodów rolnych, co widać chociażby na rynkach kawy czy cukru. Jak przypomina Kowalski, przed rokiem za sprawą chorób i huraganów zbiory na Florydzie spadły o około 60 proc., a obecnie szczyt sezonu zagrażających ludziom i uprawom huraganów Floryda ma ciągle przed sobą.
- Choć rynek znajduje się jeszcze w fazie backwardation [ceny szybciej zapadających kontraktów są wyższe niż tych bardziej odległych – red.], to doprawdy niewiele mu trzeba do przeskoczenia w tryb contango, odzwierciedlający oczekiwania inwestorów co do dalszych zwyżek cen – ocenia ekspert.
RYNKI/ŚWIAT
11. Korekta na złocie może się pogłębić
Adrian Apanel, zarządzający portfelami w DM BOŚ
Mniej optymistycznie mogą rysować się jednak perspektywy rynku złota. Jak zauważa Adrian Apanel z DM BOŚ, od połowy kwietnia notowania kruszcu się korygują, a bezpośrednią przyczyną ich cofnięcia z rekordu wszech czasów było zatwierdzenie przez amerykański Senat pakietu pomocowego m.in. dla Ukrainy oraz brak eskalacji działań zbrojnych na linii Izrael – Iran. W połowie kwietnia skala tegorocznych zwyżek cen kruszcu zbliżała się do 20 proc., co zdaniem zarządzającego sprawiło, że większość analityków spodziewała się korekty. Co dalej?
- Uważam, że z uwagi na dynamikę ostatnich zwyżek oraz na uspokojenie sytuacji geopolitycznej dalsze cofnięcie jest bazowym scenariuszem w średnim terminie. Ważnym wsparciem jest poziom 2312 USD, bo po jego przebiciu przecena może nabrać dynamiki – ocenia specjalista.
Według niego podważyć spadkowy scenariusz mogą ponowne zawirowania geopolityczne lub powrót do zakupów złota banków centralnych (głównie chińskiego), zachęconych nieco niższymi cenami. Kolejnym czynnikiem ryzyka mogą być zaskoczenia inflacyjne – ewentualna druga fala wzrostu cen na świecie będzie miała bezpośrednie przełożenie na ceny „króla metali”, który tradycyjnie postrzegany jest jako naturalne zabezpieczenie przed inflacją.
RYNKI/ŚWIAT
12. Nowy protokół na blockchainie. Bitcoin wszedł z przytupem
Konrad Ogrodowicz, zarządzający funduszami, Superfund TFI
Na koniec warto przyjrzeć się temu, co dzieje się na rynkach kryptowalut. Jak zauważa Konrad Ogrodowicz z Superfund TFI, w dniu halvingu 20 kwietnia opłaty transakcyjne na sieci Bitcoin były najwyższe w historii. Przyczyną były debiutujące tego dnia Runy, czyli nowe tokeny wymienne (fungible tokens) dostępne bezpośrednio na blockchainie Bitcoin.
- Runy powstały na wzór Ordinals, które osiągnęły w ubiegłym roku niemały sukces. Ogromne zainteresowanie każe ocenić, że w przypadku nowego protokołu było podobnie – komentuje zarządzający.
W dniu debiutu Run opłaty transakcyjne osiągnęły średnio 128,45 USD, co dało ich skumulowaną wartość tego dnia w wysokości 1257,7 BTC. W kolejnych dwóch dniach opłaty znacząco spadły, ale wciąż są powyżej poziomów notowanych przed halvingiem. Jak zauważa Ogrodowicz wysokie koszty na sieci Bitcoin znacząco zwiększają przychody kopalni takich jak Cleanspark, Riot Platforms, Marathon Digital, czy Cipher Mining.