Komentarze pojawiły się, gdy inwestorzy podnieśli koszt ubezpieczenia długu Izraela na wypadek niewypłacalności do najwyższego poziomu od prawie dziesięciu lat. Swapy ryzyka kredytowego, jak nazywa się polisy ubezpieczeniowe, przekroczyły poziom 100 punktów bazowych, co oznacza, że od weekendowych ataków wzrosły o ponad 65 proc.
Rating Izraela nigdy nie został obniżony przez żadną z trzech głównych agencji ratingowych – S&P Global, Moody's i Fitch – ale analitycy podkreślają, że gwałtowny wzrost cen CDS w tym tygodniu pokazuje, że inwestorzy obawiają się, że teraz może się tak stać.
Analityk Seaport Global, Himanshu Porwal powiedział, że gwałtowny wzrost izraelskich CDS spowodował, że są one droższe niż indyjskie, które Moody's wycenia o pięć stopni niżej niż Izrael i mają najniższy poziom inwestycyjny.
Moody's musi zdecydować, czy obniżyć rating kredytowy – możliwość ta była rozważana dopiero w ten weekend. Ostatecznie musi stwierdzić, czy stan izraelskiej gospodarki osiągnął poziom krytyczny, wymagający aktualizacji w zakresie poziomu ryzyka izraelskiej gospodarki. Ekonomiści z S&P planowali przyjechać do Izraela za półtora tygodnia, aby rozpocząć ocenę, ale obecnie wydaje się mało prawdopodobne, aby zrobili to po wybuchu wojny z Hamasem.
Profil ryzyka gospodarczego Izraela znacznie się pogorszył od czasu powrotu Netanjahu do władzy w zeszłym roku. Nie wynika to po prostu z zamieszania politycznego i niestabilności spowodowanej planami jego rządu dotyczącymi reformy sądownictwa, pomimo ogromnego sprzeciwu obywatelskiego i instytucjonalnego, ale – co podkreślają ekonomiści, agencje ratingowe, organizacje międzynarodowe i media – ryzyko geopolityczne również wzrosła. Jak w przypadku każdego konfliktu z Hamasem w Gazie, niemożliwe jest oszacowanie szkód dla gospodarki Izraela, dopóki nie będzie znana jedna kluczowa informacja: czas trwania konfliktu. Jednakże tym razem stoją przed nimi bezprecedensowe wyzwania, inne niż te, które miały miejsce podczas poprzednich operacji przeciwko Hamasowi.
W pierwszej kolejności dotknięte zostaną branża turystyczna i eventowa. Jeśli chodzi o turystykę, można obliczyć, ile każdy turysta wnosi do izraelskiej gospodarki i pomnożyć to przez liczbę turystów. Można też z grubsza oszacować szkody poniesione w sektorze przemysłowym, gdyż około 18 proc. produkcji przemysłowej w Izraelu pochodzi z regionu Aszkelon, a dodając region Be'er Sheva, stanowi to około 25 proc.. Chociaż jest to znacząca wartość, z niedawnego badania gospodarczego przeprowadzonego przez Bank Izraela wynika, że sektor przemysłowy jest mniej wrażliwy na te zdarzenia, a sektor zaawansowanych technologii – będący głównym motorem gospodarki – jest najmniej wrażliwy na te wydarzenia. Druga wojna libańska w 2006 r. spowodowała utratę 0,35–0,5 proc. PKB – obecnie strata ta wynosi w sumie kilka miliardów szekli.