Indeks dużych polskich spółek opuścił krótkoterminowy trend boczny, jednak wciąż zachowuje większość tegorocznego dorobku. Ten tydzień może być decydujący dla WIG20.
Pod koniec środowej sesji WIG20 zwyżkował o 0,76 proc., do 1867 pkt. Maksimum sesyjne wypadało na ponad 1871 pkt, czyli dokładnie w okolicach dolnego ograniczenia trendu bocznego, jaki indeks dużych spółek rysował przez kilka poprzednich tygodni. Ten tydzień dużym spółkom może przynieść sporo impulsów fundamentalnych.
Po konsolidacji?
Konsolidacja, w ramach której analizowaliśmy ruchy WIG20 przez kilka tygodni stycznia i na początku lutego, jest już historią. WIG20 z trendu bocznego wydostał się dołem, choć na razie konsekwencje dla kupujących są znikome. Indeks dużych spółek obronił się przed spadkami już w okolicach 1840 pkt, po czym wykazuje chęci powrotu półkę wyżej. Co więcej, indeks dużych spółek – licząc od początku roku – zachowuje wciąż około 4-proc. dorobek. W tym momencie taki wynik nie jest jednak niczym szczególnym na tle głównych indeksów akcji (np. DAX). Przypomnijmy, że niedawno inwestorzy zza naszej zachodniej granicy mogli cieszyć się dodatnią stopą zwrotu w okresie 12 miesięcy. Jak jednak zauważa Piotr Neidek, analityk BM mBanku, tempo wzrostu największych spółek na Wall Street, GPW czy Deutsche Börse, wyraźnie zmalało w ostatnich tygodniach. – Takie spowolnienie nie oznacza jeszcze zmiany trendu na spadkowy, ale może okazać się ostrzeżeniem dla byków – zaznacza ekspert. Jak przyznaje, ciekawie na kreskach prezentuje się niemiecki indeks blue chips. – DAX od kilku miesięcy porusza się wewnątrz klina. Ta trójkątna formacja ma się już ku końcowi, a to oznacza, że wybicie z niej to kwestia dni czy tygodni. W okolicach wierzchołka tej struktury pojawiła się dodatkowo formacja G&R – wskazuje Neidek. Według niego jej wydźwięk na razie ma znaczenie jedynie lokalnie, ale w przypadku realizacji może okazać się katalizatorem spadków. – Od południa na domknięcie wciąż czeka tygodniowa luka hossy. Na wysokości 14 610 pkt znajduje się wyrwa punktowa, która wcześniej czy później przypomni o sobie. Jak pokazuje historia ostatnich kilkunastu lat, nie zdarzyło się jeszcze tak, aby tygodniowa luka hossy pozostała na wykresie bez domknięcia – przypomina analityk BM mBanku. Jak dodaje, z drugiej strony DAX jest tak blisko historycznych szczytów, że pokusa zaatakowania strefy 16 tys. jest wciąż duża. – A to oznacza, że zanim niedźwiedzie zepchną indeks w kierunku 14 610 pkt, podjęta zostanie próba szczytowego ataku – przewiduje Neidek.
Sytuacja WIG wygląda odrobinę lepiej niż indeksu największych firm. Indeks szerokiego rynku w cenach zamknięcia nie zszedł w ostatnich dniach poniżej 60 000 pkt. W tym samym miejscu w cenach intraday spadki WIG zatrzymały się w połowie stycznia, zatem możemy mówić o utrzymaniu trendu bocznego.
WIG20 znów w kleszczach
Wracając do WIG20, analitycy zwracają uwagę, że kupujący nie złożyli broni. – WIG20 jest w ciekawym układzie. Z jednej strony w układzie dziennym indeks osuwa się od 11 stycznia, w wyniku czego oscylator stochastyczny wkroczył w obszar wyprzedania, a indeks broni wsparcia w rejonie 1838–1848 pkt, ale ma trudności z wyjściem ponad 1869 pkt – analizuje Sobiesław Kozłowski, dyrektor departament analiz i doradztwa w Noble Securities. – Z drugiej strony w ujęciu tygodniowym oscylator stochastyczny jest skrajnie wykupiony (92 pkt), natomiast indeks broni się przed opuszczeniem dołem konsolidacji, której dolne ograniczenie jest na 1864 pkt, co stanowi 50 proc. zniesienia wzrostu od marca 2020 r. – przypomina Kozłowski. Zwraca uwagę na silny wzrost rentowności amerykańskich obligacji i oznaki kontynuacji słabości EUR/USD, które są argumentem sprzyjającym podaży. Do tego nie można zapominać o czynnikach fundamentalnych. – Niska aktywność inwestorów mierzona wartością obrotów świadczy o czekaniu na impuls, którym może być czwartkowa opinia rzecznika generalnego TSUE czy piątkowa aktualizacja ratingu Polski przez S&P – wskazuje Kozłowski.