Równo dwa lata temu indeksy na światowych giełdach zaczęły się osuwać w reakcji na doniesienia o pandemii. Jednak szybko odrobiły straty i kilka miesięcy temu większość ustanowiła historyczne maksima (więcej w ramkach powyżej). Od tego czasu nastroje na giełdach pogorszyły się wraz z coraz trudniejszym otoczeniem makro. Teraz doszedł nowy czynnik ryzyka: konflikt na wschodzie, który w tym tygodniu się zaostrzył.
W poniedziałek indeksy mocno spadły. We wtorek początek sesji był nerwowy, ale w kolejnych godzinach zachodnioeuropejskie (rosyjski RTS kontynuował przecenę) wskaźniki odbiły i utrzymywały się na stosunkowo stabilnym poziomie, mimo że sesja w USA rozpoczęła się od spadków.
Fundamenty i geopolityka
WIG we wtorek po południu zyskiwał 0,4 proc. Jest o 9 proc. niżej niż na początku roku.
– Zbliżamy się do drugiego poziomu wsparcia na wykresie WIG-u przy 60 tys. punktów – wskazuje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Dodaje, że są dwa główne powody tendencji spadkowej na rynkach akcji: normalizacja polityki pieniężnej przez banki centralne i napięta sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej.
– W całym bieżącym roku stawiamy przede wszystkim na fundusze dłużne, które powinny osiągać solidne wyniki po słabszym 2021 r. Korzystnie prezentuje się też złoto, które ma szansę powrócić do długoterminowego trendu wzrostowego rozpoczętego w III kwartale 2018 r. – mówi Buczek.