Z ostatnich siedmiu kwartałów na amerykańskich parkietach zwyżką zakończył się tylko jeden. Nieznacznie ceny akcji podniosły się w trzech ostatnich miesiącach minionego roku. Na warszawskim parkiecie zła passa trwa nieustannie od siedmiu kwartałów.
W Europie osiem ostatnich kwartałów notowania akcji spadały. Nie wydaje się, by dwie ostatnie sesje obecnego kwartału mogły coś w tej materii zmienić. Spojrzenie przez pryzmat kwartalnych zmian indeksów pozwala umieścić zwyżkę z ostatnich tygodni w odpowiednim kontekście. Jej gwałtowność i siła są proporcjonalne do skali wcześniejszej wyprzedaży.
Takie wnioski potwierdza też zestawienie stóp zwrotu światowych indeksów od końca października 2007 r., czyli momentu zakończenia hossy na globalnym rynku akcji, do 9 marca tego roku ze zmianami, jakie odnotowały one od 9 marca do dziś. Widać wyraźną zależność między nimi. Wśród najsilniejszych parkietów w ostatnich trzech tygodniach są Cypr, Włochy, Rosja, Peru i Czechy. Wszystkie mieściły się wśród 20 najgorszych indeksów 2008 r. Jednocześnie najsłabiej prezentują się w okresie od 9 marca Malta, Liban, Jamajka, Maroko i Słowacja. Wszystkie były wśród 20 najsilniejszych parkietów minionego roku.
Jeszcze bardziej te różnice widać jeśli zestawimy miejsce w rankingu stóp zwrotu z trzech ostatnich tygodni z miejscem w zestawieniu zmian wartości w okresie od końca października 2007 r. do 9 marca 2009 r. Po pięć największych różnic mamy w przypadku giełd, które pod względem zmian w ostatnich trzech tygodniach znalazły się w dziesiątce najsilniejszych i najgorszych.
W przypadku naszego parkietu to zjawisko znalazło odzwierciedlenie w zainteresowaniu akcjami banków i deweloperów, które bardzo mocno ucierpiały w czasie bessy. Najsłabiej wypadły spółki informatyczne i mediowe, które wcześniej zostały przecenione mniej niż rynek.