Nowa norma gospodarcza wróży nam nie najlepiej

W najbliższych miesiącach NBP nie obniży stóp procentowych. Inflacja będzie dawała o sobie znać. Wszystko dlatego, że w 2012 roku nasza gospodarka wciąż będzie się rozwijać szybciej niż uzasadnia to jej potencjał. Ale potem zacznie równać w dół

Publikacja: 03.01.2012 06:00

Nowa norma gospodarcza wróży nam nie najlepiej

Foto: GG Parkiet

Decyzje OECD czy analityków Morgan Stanley, Goldman Sachs i kolejnych instytucji, które w najbliższym czasie obniżą prognozy wzrostu dla polskiej gospodarki, nie powinny nas zaskakiwać. Jesteśmy na etapie formowania nowego konsensusu (średnia prognoz – red.) – oczywiście na niższych niż dotąd poziomach. Dotyczy to wszystkich liczących się na świecie rynków. Po tym, gdy na przełomie lat 2010 i 2011 większość ekonomistów uległa pokusie i przyjęła założenie, że najbliższa przyszłość nie będzie się istotnie różnić od najświeższej historii, pora się przyznać do nadmiernego optymizmu i zaakceptować fakt, że na świecie rozpoczął się okres panowania tzw. nowej normy. Bardzo wolny, śladowy wzrost PKB dojrzałych gospodarek przy podwyższonym bezrobociu i większej niż zwykle inflacji nie jest już stanem przejściowym – to nowy standard, który najprawdopodobniej utrzyma się przez kilka lat. A to oczywiście wpływa na sytuację w innych gospodarkach, także polskiej.

W ostatnim raporcie OECD zwróciłbym jednak uwagę na coś innego niż weryfikacja prognozy wzrostu PKB dla Polski na 2012 r. z 3,8 do 2,5 proc. Otóż Polska jest jedynym państwem spośród 34 członków Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), które w 2010 roku notowało dodatnią lukę PKB i które utrzyma ją w latach 2011 i 2012. W praktyce oznacza to, że te same argumenty, które wspierają tezę o „nowej normie" i wiążą ręce wszystkim największym bankom centralnym, nie pozwalając im podnosić stóp procentowych, w Polsce będą przez kilka najbliższych kwartałów powstrzymywać RPP przed obniżką kosztu pieniądza. Przyjrzyjmy się bliżej pojęciu luki PKB i sprawdźmy, czemu warto zaprzątać sobie głowę tym nieszczególnie popularnym wskaźnikiem.

Zmarnowany potencjał

Luka PKB to różnica między faktycznym PKB a potencjalnym, czyli takim, który zakłada pełne wykorzystanie zasobów i mocy produkcyjnych danej gospodarki. Z dużą dokładnością odzwierciedla ona zjawiska inflacyjne zachodzące w gospodarce.

Gdy zagregowany popyt jest niższy od zagregowanej podaży (tzn. rzeczywisty PKB jest mniejszy od potencjalnego), mówimy o ujemnej luce PKB. To sytuacja, w której gospodarka nie jest w stanie wykorzystać w pełni swojego potencjału – posiada wolne moce przerobowe, ale jednocześnie cierpi z powodu niższego zapotrzebowania i wydatków na oferowane dobra i usługi. W takich warunkach rośnie bezrobocie, przedsiębiorcom nie opłaca się inwestować, gospodarka wchodzi w fazę spowolnienia, a presja inflacyjna maleje. Ten schemat nadaje się do opisu bieżącej koniunktury na większości rozwiniętych rynków.

Analitycy prognozują, że zarówno gospodarki grupy OECD, strefy euro, jak i Stanów Zjednoczonych przynajmniej do 2013 r. nie zdołają zmniejszyć ujemnej luki PKB, która istnieje w ich przypadku od 2009 r. Innymi słowy, ich PKB pozostanie do tego czasu ok. 3–4 proc. poniżej długoterminowego potencjału. Tak właśnie wygląda tzw. nowa norma – znacznie wolniejsze niż przeciętnie tempo wzrostu gospodarczego, znacznie więcej chętnych do pracy niż ofert zatrudnienia. Ujemna luka zapowiada oczywiście spadek presji inflacyjnej, dodatnia jej wzrost.

Inflacja nie do ujarzmienia

Wskazane zależności sugerują, że inflacja w strefie euro czy USA powinna systematycznie spadać od 2009 r., a wiemy, że jest inaczej. Skąd ta sprzeczność? Taka sytuacja oznacza, że mimo słabości gospodarek wzrost inflacji powyżej celów wyznaczanych przez banki centralne w latach 2010 i 2011 wynikał z zewnętrznych czynników. Jeśli wziąć pod uwagę skrajnie łagodną politykę pieniężną Fedu czy Banku Anglii, która w tym okresie podbiła ceny podstawowych surowców w okolice historycznych rekordów, łatwo zrozumieć, że importowana przez poszczególne gospodarki inflacja była głównie efektem ubocznym działań banków centralnych.

Siła tego czynnika była tak wielka, że mimo głębokiej ujemnej luki PKB, przekraczającej w strefie euro, USA i OECD poziom 3 proc., ceny poszły w górę. Nie umniejsza to bynajmniej znaczenia tego narzędzia. Właśnie dlatego, że presja inflacyjna wynikająca z wewnętrznych, lokalnych czynników dotyczących poszczególnych gospodarek od 2009 r. się zmniejsza, spośród największych banków centralnych tylko EBC zdecydował się aktywnie walczyć z inflacją i nawet podniósł stopy procentowe z rekordowo niskiego poziomu. Po kilku miesiącach okazało się, że była to przedwczesna decyzja i wzorem innych banków Europejski Bank Centralny powinien był jednak dostosować swoją politykę do „nowej normy". Stąd z myślą o pobudzaniu gospodarki tanim kredytem w listopadzie i grudniu EBC dwukrotnie obniżył główną stopę procentową – za każdym razem o 25 pkt bazowych.

Nowa norma w Polsce

Jeśli chcielibyśmy w najkrótszy sposób opisać przyczynę tzw. nowej normy, która odróżnia obecny kryzys od większości znanych z nowożytnej historii recesji, to moglibyśmy powiedzieć, że jest to niezdolność najbardziej rozwiniętych państw świata do domknięcia ujemnej luki PKB. Posiadają one dostępne moce produkcyjne (ręce do pracy, niewykorzystane maszyny, technologię, know-how), ale popyt i wydatki na dobra i usługi znajdują się znacznie poniżej potencjału nie z przyczyn cyklicznych, lecz strukturalnych (m.in. nadmierne zadłużenie, utrata konkurencyjności na rzecz rynków wschodzących, niekorzystna struktura demograficzna).

Dodatnia luka PKB, z wyjątkiem 2009 r., utrzymuje się w Polsce od 2007 r. Innymi słowy, 2012 rok będzie szóstym spośród siedmiu ostatnich, w?których nasza gospodarka będzie rosnąć szybciej, niż wskazywałby jej długoterminowy potencjał – czyli szybciej niż tempo wzrostu, przy którym się zwiększa zagregowana podaż (inwestycje w moce produkcyjne, zasoby kapitału, pracy itd.) pozwalająca osiągnąć optymalny poziom produkcji dóbr i usług. Dodatnia luka PKB oznacza, że zgłaszany zagregowany popyt jest wyższy od podaży, co z jednej strony stwarza presję na wzrost cen, ale z drugiej pozwala utrzymać bezrobocie poniżej normy.

Miękkie lądowanie...

Według prognoz OECD w 2012 r. będziemy jedyną gospodarką spośród krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, w której dynamika wzrostu będzie wyższa od długoterminowego potencjału. Wysoka dodatnia luka PKB jest charakterystyczna dla gospodarek znajdujących się na końcowym etapie długiego cyklu przyspieszonego rozwoju. Spadek luki PKB dla naszej gospodarki z 1,5 proc. w 2011 r. do 0,8 proc. w roku 2012 i 0,2?proc. w 2013 r. oznacza, że 2011 rok może zakończyć okres dynamicznego doganiania starej Europy przez Polskę. Prawdopodobnie powinniśmy się pogodzić z faktem, że „nowa norma" nie będzie w kolejnych latach dotyczyć tylko naszych największych partnerów handlowych, ale i nasza gospodarka będzie w tym samym czasie równać w dół.

...przy wysokiej inflacji

W krótszym terminie dodatnia luka PKB zapowiada również wysoką presję inflacyjną, więc biorąc pod uwagę zachowanie kursu złotego (tracącego na wartości) w stosunku do euro, dolara i franka, nie należy oczekiwać, by w pierwszych miesiącach 2012 r. bank centralny obniżył stopy procentowe. Podobne wnioski płyną z analizy ostatnich odczytów indeksów PMI, w których polscy przedsiębiorcy z jednej strony, podobnie jak ci ze strefy euro, wskazują na spadające zamówienia (w listopadzie ujrzeliśmy w Polsce pierwsze od 2009 r. recesyjne odczyty PMI dotyczące produkcji), ale z drugiej strony, w przeciwieństwie do zagranicznych firm, nie widzą jeszcze symptomów zapowiadających spadek ani cen wyjściowych, ani wejściowych.

Domknięcie luki PKB w latach 2012 i 2013 dla Polski będzie oznaczać początek końca ponadprzeciętnej siły naszej gospodarki, stopniowy wzrost stopy bezrobocia, przy utrzymujących się na stosunkowo wysokich poziomach cenach. W dalszym ciągu możemy się jednak pocieszać, że dopiero?zaczniemy równać w dół z ponadprzeciętnych poziomów.

Analizy rynkowe
Spółki biotechnologiczne cztery lata po pandemii
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?