2 kwietnia prezydent USA ogłosił nowy pakiet ceł odwetowych skierowanych do wszystkich partnerów handlowych USA. Zaprezentowane stawki okazały się w wielu przypadkach znacznie wyższe, niż oczekiwał rynek. Trump powiedział, że jego administracja obliczyła, jakie cła stosują wobec USA poszczególne kraje, i postanowił się odegrać. Stwierdził jednak, w swoim stylu, że i tak jest miły dla swoich partnerów, bo nie gra jeden do jednego, tylko proponuje stawki o połowę niższe.
Najbardziej zaskakujące były kalkulacje dla Chin. W Białym Domu doliczono się aż 67-proc. ceł, które Państwo Środka rzekomo stosuje wobec USA. W takim przypadku odwet wynosi 34 proc. W piątek chińskie władze zdecydowały o nałożeniu takiej samej stawki na import ze Stanów. Wojna handlowa eskaluje, a inwestorzy, w obawie o wpędzenie świata w recesję, od razu zaczęli wyprzedaż akcji. W ciągu ostatnich dwóch sesji doszło do istotnych zmian na wykresach.
Mowa tu przede wszystkim o Wall Street. Indeksy S&P 500 i Nasdaq Composite pogłębiły w minionym tygodniu dołki trwającej korekty. W przypadku tego pierwszego skala strat, licząc od szczytu hossy do startu piątkowej sesji, wynosi 14,8 proc., więc wciąż mieści się w marginesie bezpieczeństwa. Jeśli chodzi natomiast o technologiczny indeks, tu 20-proc. próg bessy został już osiągnięty. Biorąc pod uwagę fakt, że Nasdaq jest już poniżej średniej z 200 sesji, zostały spełnione dwa warunki rynku niedźwiedzia. Trwająca w USA przecena jest najbardziej dotkliwa ze wszystkich, które pojawiły się od początku tego cyklu hossy, czyli od października 2022 r. Jej negatywną wymowę wzmacnia fakt, że średnia z 50 sesji na wykresie Nasdaq zbliża się od góry do 200-sesyjnej, a więc niebawem może pojawić się tu formacja krzyża śmierci.