Dziesięć lat temu plakaty nie istniały jako towar na polskim rynku sztuki i antykwarycznym. Dziś wybrane dzieła osiągają ceny powyżej 20 tys. zł (przy cenach wywoławczych około 2–3 tys. zł). Najwyżej cenimy plakaty o treści historyczno-patriotycznej, zwłaszcza związane z wojną polsko-bolszewicką w 1920 roku, oraz z Józefem Piłsudskim i budową międzywojennej Polski.
Paradoksalnie nasz powojenny plakat artystyczny lub propagandowy nie został w pełni odkryty przez rynek. Okazyjnie tanio, już za 50–100 zł, można trafić na dzieła wybitnych artystów.
Warto zdobyć katalogi
Kiedy w 1989 roku powstawał wolny rynek, istniały przede wszystkim trzy specjalistyczne galerie, które handlowały plakatem współczesnym. Była to warszawska Galeria Grafiki i Plakatu, Galeria Krzysztofa Dydo w Krakowie i Galeria Plakatu na Rynku Starego Miasta w Warszawie. Klientami byli wyłącznie obcokrajowcy, będący pod wrażeniem światowych sukcesów Polskiej Szkoły Plakatu z czasów PRL.
W kilkunastu krajach w wydawanych tam przewodnikach turystycznych jako atrakcję Krakowa podawano i podaje się krakowską Galerię Krzysztofa Dydo. Ma ona około trzech tysięcy prac w ofercie. W 2005 roku, zapytany przeze mnie Krzysztof Dydo szacował, że Polacy stanowią najwyżej ok. 5 proc. klientów jego galerii i są to wyłącznie ludzie młodzi. Teraz szacuje, że krajowi klienci to około 10 proc. nabywców. Podobna sytuacja panuje w pozostałych galeriach.
Po 2000 roku przypadkowe plakaty zaczęły się pojawiać od czasu do czasu na aukcjach bibliofilskich. Miały dowolne ceny. Wiosną 2011 roku Desa Unicum postanowiła uporządkować rynek, wypracować hierarchię cen, rozpoczęła organizowanie specjalistycznych aukcji plakatów oraz oryginalnych projektów namalowanych przez artystów. Odbyły się jednak tylko trzy aukcje, firma zrezygnowała z tego typu licytacji z uwagi na niewystarczający popyt. Faktem jest, że niektóre ceny były nierealistycznie wysokie.