Wskaźniki pokazują wyprzedanie. Czy warto już kupować akcje?

Popularne wskaźniki C/Z i C/WK odnotowały w tym roku znaczące spadki. Zdaniem analityków może być to zapowiedź wzrostowej końcówki roku. W taki scenariusz wpisuje się również środowa poprawa nastrojów na rynkach azjatyckich.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:27 Publikacja: 10.09.2015 13:00

Wskaźniki pokazują wyprzedanie. Czy warto już kupować akcje?

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Na koniec 2014 r. wskaźnik cena do zysku (C/Z) dla WIG wynosił 35,3, a obecnie ta wartość jest o 56 proc. niższa i sięga 15,67. W tym samym czasie indeks szerokiego rynku zniżkował tylko o 0,5 proc. i utrzymał się w długoterminowej konsolidacji.

Zmiany te pokazują to, że za spadkiem C/Z stoi w mniejszym stopniu słabość naszej giełdy, a w większym pozytywny dla inwestorów czynnik, czyli poprawa zysków spółek. Co istotne, według prognoz agencji Bloomberg, C/Z dla WIG na koniec roku wyniesie 12,4, a więc należy oczekiwać dalszej poprawy wyników netto emitentów. Powstaje więc pytanie, czy za fundamentami podążą również wyceny akcji?

Pozytywne zmiany

Historyczne zachowanie C/Z sugeruje, że można się spodziewać teraz przynajmniej średnioterminowego odbicia notowań. Wartość wskaźnika dotarła bowiem do poziomu, który pod koniec 2014 r. zatrzymał spadki, a w 2012 r. zahamował pierwszą falę dwuletniej hossy. Ponadto należy zauważyć, że WIG dotarł ostatnio do pułapu 49 000 pkt, który stanowi dolną granicę trwającej od 2013 r. konsolidacji. To zbliżenie, przynajmniej z perspektywy analizy technicznej, również oznacza chwilowe niedowartościowanie (wyprzedanie) rodzimego rynku akcji, co implikuje możliwość wzrostu.

Warto też zwrócić uwagę, że inny popularny wskaźnik – cena do wartości księgowej (C/WK) potwierdza wnioski płynące z zachowania C/Z. C/WK opiera się na sumie tego, co firmy zdołały dotąd wypracować (i pozyskać od akcjonariuszy), a więc na zgromadzonym przez nie majątku. Różnica względem C/Z jest więc istotna, bo podczas gdy bieżące zyski przedsiębiorstw potrafią się mocno wahać, to aktywa netto jako wartość zazwyczaj znacznie większa są z natury bardziej stabilne. Obecnie C/WK dla WIG wynosi tylko 0,96. Ostatni raz poniżej 1 był on w pierwszym półroczu 2013 r., gdy szeroki rynek rozpoczynał kolejną falę hossy.

– W związku z trwającą od czterech miesięcy przeceną na polskim parkiecie wskaźniki C/Z oraz C/WK istotnie spadły. Pamiętajmy jednak, że indeksy GPW nie wskazują jeszcze na żadne załamanie rynkowe. WIG20 wciąż utrzymuje się w szerokiej, trzyletniej konsolidacji. W mojej opinii w końcówce bieżącego roku można spodziewać się lekkiego odbicia warszawskiego parkietu. Tylko odbicia. Większe zwyżki są mało prawdopodobne – uważa Marcin Kiepas, główny analityk Admiral Markets.

Impulsy gospodarcze

Jeśli opierać strategie inwestycyjną tylko na wskaźnikach C/Z i C/WK, to zasadnym byłoby teraz zwiększenie zaangażowania na rynku akcji. Kierowanie się jednak prostymi indykatorami w oderwaniu od sytuacji makroekonomicznej jest zbyt niebezpieczne.

W tunelu najpoważniejszych ostatnio ryzyk natury gospodarczej pojawiło się jednak światełko. Chodzi o zapowiedź rządów w Chinach i Japonii, że będą bardziej stymulowały gospodarkę. W reakcji na te deklaracje tokijski indeks Nikkei225 skoczył w środę aż o 7,7 proc., a chiński Shanghai Composite zyskał 2,3 proc. – Rynek był ostatnio sterowany w dużym stopniu przez czynniki makroekonomiczne, a inwestorzy bardzo zwracali uwagę na wiadomości z Chin. Teraz zwracają się bardziej ku fundamentom i zauważają, że sprawy nie przedstawiają się tak źle jak sądzili – wskazuje Yog Dewan, szef londyńskiego funduszu Hassium Asset Management.

Rodzime indeksy również zareagowały pozytywnie na wieści z Azji. WIG i WIG20 zyskiwały w środowe popołudnie po ponad 1 proc. Niewykluczone, że ten impuls rozpocznie silniejsze odreagowanie, które będzie zbieżne ze wskazaniami C/Z i C/WK. Eksperci ostrzegają jednak przed pochopnym podejmowaniem decyzji. – Istnieje zbyt dużo ryzyk, które wzrostowy scenariusz stawiają pod znakiem zapytania. Są to m. in. strach przed podwyżkami stóp procentowych w USA, słabszy od zakładanego wzrost gospodarczy w Europie oraz surowcowa bessa – wylicza Kiepas.

Ekspert podkreśla, że ryzyko związane z październikowymi wyborami wciąż nie jest zdyskontowane w wycenach banków. Te ostatnie mają duży udział zarówno w portfelu WIG20, jak i WIG. – Za ponad jedną trzecią wartości głównego indeksu odpowiada pięć banków, a w związku ze wspomnianymi wcześniej wyborami parlamentarnymi, „ustawą frankową" i kolejnymi pomysłami opodatkowania banków trudno się spodziewać, że spadkowa tendencja ich wyników finansowych zmieni się. Inwestorzy jednak dość nerwowo dyskontują wszelkie plotki dotyczące obciążeń nakładanych na banki, dlatego też można się spodziewać, że spadek cen akcji może być proporcjonalnie wyższy niż spadek zysków – ostrzega analityk Admiral Markets.

Przy selekcji spółek do portfela należy więc wciąż z większym zaufaniem spoglądać na firmy o mniejszej kapitalizacji. Ich wyceny powinny silniej reagować na poprawę fundamentów, przy założeniu, że wspomniane ryzyka gospodarcze są już w kursach uwzględnione.

[email protected]

Pytania do... Piotra Kaźmierkiewicza, analityka CDM Pekao

Jak interpretować obecne i prognozowane wartości wskaźnika C/Z dla indeksów WIG i WIG20?

Według danych GPW wskaźniki C/Z dla indeksów WIG20 i WIG wynoszą obecnie odpowiednio: 17,2 i 15,7. Po oczyszczeniu mianownika ze zdarzeń jednorazowych zawartych w wynikach półrocznych prognoza C/Z na koniec tego roku wynosi dla WIG20 11,4, a dla WIG 12,3. To wartości istotnie niższe niż mediana za okres ostatnich dziesięciu lat, która wynosi odpowiednio 14,2 i 12,8. Wskaźnik dla WIG20 jest nieznacznie niższy niż prognoza C/Z dla indeksu DAX na koniec 2015 r., która wynosi 11,8. Patrząc zatem przez pryzmat historycznych wartości tego wskaźnika, można uznać obecny moment jako dogodny do rozpoczęcia przynajmniej średnioterminowej inwestycji na GPW.

Jakich zwyżek można zatem oczekiwać?

Gdyby wskaźnik C/Z miał powrócić do poziomów medianowych, to główne indeksy WIG20 i WIG powinny wzrosnąć odpowiednio o 7,4 proc. i 16,8 proc. Wartości te wskazują zdecydowanie większy potencjał wzrostu wśród spółek małych aniżeli blue chipów, co jest całkiem zgodne z intuicją. Niestety nie można popadać w przesadny optymizm, ponieważ owe prognozy nie uwzględniają istotnych ryzyk dotyczących spółek z rodzimego parkietu.

O jakie ryzyka chodzi?

Prognozy te nie uwzględniają, bo nie mogą, ani propozycji wprowadzenia podatku bankowego już od 2016 r., ani skutków ewentualnej pomocy dla frankowiczów. Wprowadzenie podatku wydaje się pewne, a zatem obciąży wynik netto sektora bankowego kwotą około 5 mld zł rocznie. To blisko 1/3 wyniku netto całego sektora za 2014 r. Z racji istotnego udziału sektora bankowego w indeksach WIG i WIG20 musi to znaleźć odzwierciedlenie w wycenie całych indeksów. Zatem po skorygowaniu prognozy wskaźnika C/Z dla WIG20 na ten rok o hipotetyczny wpływ podatku bankowego wartość ta byłaby zbliżona do 14,6, co nie wygląda już tak imponująco. Należy przy tym pamiętać, że powyższe wyliczenia nie uwzględniają ewentualnej pomocy dla zadłużonych we franku szwajcarskim, co dodatkowo komplikuje interpretację obecnych poziomów wskaźnika C/Z, zwłaszcza dla WIG20.

A więc sektor bankowy znów stanowi największą przeszkodę w realnej ocenie potencjału wzrostowego.

Nie oznacza to jednak możliwości rozwinięcia korekty wzrostowej na naszym rynku. Patrząc na poziomy C/Z dla indeksu DAX, który wykazuje silną korelację z naszym parkietem, różnica pomiędzy obecnym C/Z, a prognozowanym na koniec 2015 r. implikuje wzrost tego indeksu o 16,3 proc. W przypadku wystąpienia tak korzystnych warunków zewnętrznych siłą rzeczy w odbiciu musi uczestniczyć też GPW. I choć dynamika może nie być aż tak znaczna, to dla WIG20 problemem nie powinno być osiągnięcie poziomu 200-sesyjnej średniej (2342 pkt) w perspektywie najbliższych czterech miesięcy.

Stawiałbym na liderów poszczególnych branż

Michał Krajczewski, analityk BM BGŻ BNP Parbias

Jeśli oceniamy rynkowe wyceny na podstawie wskaźników P/E i P/BV, warto spojrzeć na ich historyczną średnią i odchylenie standardowe. Jeśli obecna wartość wyraźnie odbiega od przeciętnych wahań, to możemy mówić o przewartościowaniu lub niedowartościowaniu. Aktualna wartość wskaźnika P/E dla WIG zbliżyła się do tej z końca 2014 r., co przynajmniej w perspektywie średnioterminowej należy interpretować jako niedowartościowanie. Inwestorzy o kilkumiesięcznym lub kilkukwartalnym horyzoncie inwestycyjnym mogą się zastanowić nad zakupem akcji.

Moje oczekiwania do końca roku są neutralne. Z jednej strony mamy duże spółki, które wciąż są najbardziej narażone na ryzyko związane z październikowymi wyborami, ale z drugiej są małe i średnie firmy o stabilnych fundamentach i mniej podatne na pomysły polityków. Wciąż jednak wiszą nad nami globalne czynniki ryzyka, jak np. podwyżka stóp procentowych w USA. Jeśli miałbym typować spółki, to stawiałbym na liderów poszczególnych branż i firmy, których kursy akcji wykazują stabilne trendy wzrostowe. Mam na myśli m.in. Robyg, CCC, Kruka czy Budimex. Spekulacyjnie można zaryzykować kupno akcji niektórych banków, np. Millennium. Są one mocno przecenione i niewykluczone, że ceny zdyskontowały już najgorsze scenariusze związane z pomysłami polityków.

Za poprawą wyników powinien podążać wzrost cen

Wojciech Woźniak, analityk Vestor DM

Trudno porównywać wskaźniki polskiej giełdy z zachodnimi parkietami, gdzie od dłuższego czasu panuje hossa, która wywindowała wskaźniki spółek na wysokie poziomy. Nie należy nas również porównywać do niektórych państw rozwijających się ze względu na panujące w nich ryzyko polityczne. Polecam porównanie obecnych poziomów wskaźników z danymi historycznymi. Wskaźnik P/E dla WIG obecnie znajduje się na poziomach zbliżonych do minimów z końca 2014 r. Co ciekawe, średnia dla WIG20 jest niższa niż dla mWIG40 oraz sWIG80, co obrazuje lepsze nastawienie rynku wobec małych i średnich spółek.

Prognozowane wartości P/E na koniec tego roku są dużo niższe od obecnych, ponieważ wyniki spółek według konsensusu szacunków Bloomberga powinny się poprawiać. Z poprawą wyników powinien jednak iść w parze wzrost kursu, dlatego w przypadku okazji inwestycyjnej nie wstrzymywałbym się z zakupem. Moim zdaniem przez kolejne miesiące na polskim rynku będzie panowała wysoka zmienność notowań akcji, dlatego dobrą strategią będzie aktywny handel. Obecnie większość polskich indeksów znajduje się bliżej wsparć niż oporów, stąd też istnieje wyższe prawdopodobieństwo, że kursy w najbliższym okresie będą się odbijać od technicznych barier i rosnąć.

Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel