Kursy niemal 40 spółek notowanych na warszawskiej giełdzie przekraczają pułap 100 zł. Mowa tu o 30 firmach z rynku głównego (jeszcze w czerwcu ta grupa liczyła 23 firmy) oraz 8 z NewConnect. Żeby znaleźć się w najdroższej dziesiątce na GPW, papier musi kosztować 473 zł. Dwa miesiące temu poprzeczka była zawieszona niemal o 100 zł niżej.
Technologie na fali
Najdroższe na rynku głównym są akcje odzieżowego LPP (kurs oscyluje w okolicach 7200 zł), oferującego świadczenia pozapłacowe Benefitu (808 zł) i producenta słodyczy – grupy Wawel (ponad 570 zł). Tuż za nimi plasują się reprezentanci nowych technologii. Ich wyceny, od momentu marcowego załamania na rynkach, dostały dodatkowego paliwa do wzrostów, bo sektor IT jest beneficjentem trwającej pandemii. W efekcie udział spółek technologicznych w grupie najdroższych emitentów rośnie. Mowa tu m.in. o Vigo Systems, 11 bit studios, PlayWayu, Ten Square Games, Creepy Jar (NewConnect), CD Projekcie czy Comarchu.
Wzrosty obserwowane w sektorze IT wpisują się w trend obserwowany na zagranicznych rynkach. W Stanach Zjednoczonych to właśnie spółki technologiczne są motorem trwającej hossy. Od marcowego załamania wyceny takich firm jak Amazon, Apple czy Facebook szybują, a paliwa do dalszych zwyżek dostarczają analitycy, którzy systematycznie podwyższają ceny docelowe dla akcji technologicznych gigantów. Przykładem może być najnowsza wycena dla koncernu Apple: Wedbush ocenił, że wycena rynkowa w wysokości 2 bln USD jest w zasięgu ręki i podniósł swoją cenę docelową dla akcji do 515 USD (obecnie notowania oscylują w okolicach 451 USD).
– Notowania spółek w biznesie technologicznym są w trendzie wzrostowym od kilku lat, choć zdarzały się głębsze tąpnięcia, jak to marcowe związane z pandemią. Obecnie ceny są już wysokie i w wielu przypadkach dyskontują dość odległą przyszłość, co jest obarczone dużą niepewnością, a wyznaczenie punktu zwrotnego w trendzie jest bardzo trudne – komentuje Dominik Niszcz, analityk Trigon DM. Dodaje jednak, że nawet jeśli przejściowo wyceny giełdowe będą wyższe niż rzeczywista wartość, nie można wykluczyć, że krótkoterminowo nastawieni inwestorzy będą w stanie zarobić na dalszych zwyżkach. Istotny będzie dalszy napływ inwestorów i ich kapitału – ciągle chodzi tu o inwestycje giełdowe jako alternatywę dla depozytów.
– Mimo to mniej zaawansowani inwestorzy powinni w takim środowisku zwrócić uwagę przede wszystkim na spółki, które już osiągają powtarzalne zyski i wypłacają regularnie dywidendę, bo takie też są w branży IT – radzi ekspert Trigona. Wtóruje mu Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Podkreśla, że hossa na rynku spółek technologicznych trwa w USA już od lat, a duża jej część była w pełni uzasadniona dokonaniami tych spółek.