Małe spółki z sWIG80 radzą sobie w ostatnich miesiącach zdecydowanie lepiej niż duże z WIG20 czy średnie z mWIG40. Indeks „maluchów" od dołka notowań z połowy marca zyskał już ponad 58 proc., odrabiając z zapasem całość strat wywołanych lutowo-marcowym tąpnięciem na rynku. Dla porównania mWIG40 zyskał od dołka około 30 proc., a WIG20 ok. 42 proc. (ten drugi jednak wcześniej dużo więcej stracił) – co nie wystarczyło, by odrobić straty spowodowane koronawirusową paniką. – Na krajowym rynku akcji pojawiło się wielu nowych inwestorów – przede wszystkim indywidualnych. To ci gracze mieli prawdopodobnie największy wpływ na wzrost cen akcji najmniejszych spółek. Nowe osoby są zachęcane do wejścia na rynek m.in. przez niskie stopy procentowe, zniechęcające do lokowania w depozyty bankowe czy obligacje. Niskie stopy procentowe mogą się utrzymywać – a więc do segmentu małych spółek mogą nadal płynąć pieniądze. Dodatkowym argumentem za zwyżkami kursów mogą być wyceny małych spółek, które, dzięki kiepskiemu zachowaniu indeksu sWIG80 w poprzednich latach, wciąż są atrakcyjne – wskazuje Adam Łukojć z departamentu zarządzania portfelami akcji w TFI Allianz.
Nie tylko atrakcyjna wycena się liczy
W indeksie sWIG80 coraz trudniej znaleźć atrakcyjne spółki, które nie skorzystałyby z trwającej od marca fali wzrostowej. Co nie znaczy, że w tym segmencie brakuje firm z potencjałem.
– W swoich modelowych strategiach od kwietnia stawiamy głównie na małe spółki. sWIG80 jest bardziej zdywersyfikowany, ale ponad 40 proc. jego kapitalizacji to spółki przemysłowe, relatywnie nisko wyceniane przez pandemię, i medyczne mające pozytywną ekspozycję na Covid-19 – zauważa Krystian Brymora, szef analityków DM BDM. Wśród spółek zasługujących na uwagę wymienia PCC Rokitę, Stalprodukt i TIM. – Rokitę charakteryzuje pozytywna ekspozycja na kryzys, gdyż w kwietniu ceny alkaliów, podstawowych produktów spółki, wyraźnie wzrosły, przełamując dwuletni trend spadkowy. Firma jest również producentem podchlorynu sodowego mającego zastosowanie m.in. w dezynfekcji dużych powierzchni biur czy fabryk. Jest atrakcyjnie wyceniona, płaci dywidendę nawet w ciężkich czasach. Stalprodukt z kolei charakteryzuje bardzo niska wycena rynkowa, w zasadzie likwidacyjna, a spółka przecież wygenerowała w I półroczu br. całkiem dobre zyski mimo pandemii. Obecnie obserwujemy wyraźny wzrost cen cynku. TIM z kolei to spółka realizująca 70 proc. obrotów w e-commerce, czyli naturalnym beneficjencie pandemii. Dodatkowo korzysta z boomu fotowoltaicznego, a firma jest nisko wyceniana szczególnie jak na przedstawiciela szybko rosnącego handlu internetowego – argumentuje ekspert.
Problemów z przekonaniem do siebie inwestorów nie powinna mieć też Śnieżka. Biznes producenta farb i lakierów nie odczuł negatywnych skutków pandemii Covid-19 w wynikach, czego potwierdzeniem są lepsze od oczekiwań rezultaty za II kwartał 2020 r. Wzrost aktywności zakupowej konsumentów sprawił, że utrzymywał się wysoki popyt na produkty do wykańczania wnętrz.– Zakładamy duży popyt na farby dekoracyjne, wynikający z rosnącego zainteresowania dekoracją wnętrz w związku ze spędzaniem większej ilości czasu w domu, a także większy udział sprzedaży internetowej, co powinno okazać się pozytywne dla Śnieżki. Wierzymy, że w okresie pandemii Śnieżka umocni swoją pozycję konkurencyjną dzięki tendencji klientów do sięgania po produkty znanych polskich marek, szeroko dostępnych w sklepach. Ponadto Śnieżka powinna skorzystać z okazji do negocjacji ceny bieli tytanowej, która w ostatnim czasie znajduje się pod presją – uważa Piotr Jusiński, analityk Ipopemy. Przewiduje, że dzięki doświadczeniu na rynkach zagranicznych Śnieżka będzie w stanie osiągnąć zakładane synergie po stronie kosztowej z Poli-Farbe szybciej niż początkowo zakładano, a marża EBITDA spółki wróci do poziomu 17 proc. w 2022 r.