Era ultraniskich stóp procentowych wyraźnie się przedłuży. O ile w ostatnich latach część banków centralnych (amerykański Fed, Bank Anglii czy szwedzki Riksbank) zaczęła nieśmiałą „normalizację" polityki pieniężnej, którą wstrzymywała po niedobrych sygnałach z rynków i gospodarek, o tyle kryzys koronawirusowy zmusił banki do powrotu do nadzwyczajnych działań. I wygląda na to, że mogą prowadzić taką politykę przez wiele lat. Potwierdził to w środę wieczorem Fed. Komitet Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej (FOMC) przedstawił projekcję mówiącą, że jego główna stopa procentowa może pozostać na obecnym poziomie 0–0,25 proc. do końca 2023 r. Taki scenariusz poparło 13 z 17 członków FOMC. Jednocześnie z prognoz Fedu wynika, że gospodarka USA ma przechodzić przez solidne ożywienie w nadchodzących latach. O ile spodziewa się on, że amerykański PKB spadnie w tym roku o 3,7 proc., o tyle w 2021 r. ma wzrosnąć o 4 proc., w 2022 r. o 3 proc., a w 2023 r. o 2,5 proc. Stopa bezrobocia ma wynosić 7,6 proc. na koniec 2020 r., 5,5 proc. w 2021 r., 4,6 proc. w 2022 r. i 4 proc. w 2023 r. W lutym 2020 r., czyli tuż przed falą pandemii Covid-19 w USA, wynosiła ona 3,5 proc., co było najlepszym odczytem od ponad 50 lat. Główna stopa procentowa Fedu była wówczas w przedziale 1,5–1,75 proc.
– Stopy pozostaną bardzo akomodatywne, dopóki gospodarka nie będzie mocno zaawansowana w ożywieniu – stwierdził Jerome Powell, prezes Fedu.
Elastyczny cel
To, że Fed spodziewa się utrzymać stopy na dotychczasowym poziomie co najmniej do końca 2023 r., nie jest jednak dużym zaskoczeniem dla rynków. W sierpniu, na sympozjum ekonomicznym w Jackson Hole, Powell przedstawił bowiem nowe podejście amerykańskiego banku do inflacji. Ogłosił, że jeśli przekroczy ona 2 proc. cel, to Fed będzie to przez pewien czas tolerował, jeśli wcześniej długo była ona poniżej celu. Amerykański bank centralny ma więc oceniać średnią inflację w dłuższym terminie. I to zostało potwierdzone w komunikacie po środowym posiedzeniu FOMC. Komunikat był jednak nieco bardziej „jastrzębi", niż się spodziewano. Znalazło się w nim sformułowanie, że stopy pozostaną na poziomie bliskim zera, dopóki sytuacja na rynku pracy nie będzie odpowiadała „pełnemu zatrudnieniu", a inflacja dojdzie do 2 proc. i „będzie na drodze do umiarkowanego przekroczenia 2 proc. celu".
– Spodziewaliśmy się, że Fed pójdzie dalej i powie, że podniesie stopy dopiero wtedy, gdy cel zostanie trwale osiągnięty. Opowiadał się za tym członek FOMC Neel Kashkari i zgłosił zdanie odrębne. Zamiast tego inflacja musi być tylko „na drodze", by przebić cel „przez jakiś czas". Nawet to było zbyt daleko posunięte dla członka FOMC Roberta Kaplana, który wyraził sprzeciw, woląc mniej wyraźną formę projekcji. Opierając się na dotychczasowych komentarzach oficjeli z Fedu, możemy interpretować „umiarkowane" przekroczenie celu jako 2,5-proc. inflację – twierdzi Paul Ashworth, ekonomista z firmy Capital Economics.